Bernard+
/ 83.22.114.* / 2009-08-31 22:46
Panie „heroper” znajomość zasad religii to również wiedza a nikt nie jest zmuszany do posyłania swoich dzieci na lekcje religii katolickiej, jeżeli deklaruje, że jest innego wyznania lub, że jest ateistą. Są alternatywne lekcje etyki, jeżeli są zgłoszeni chętni do zdobywania wiedzy w tej dziedzinie. Wyznawcy innych kościołów mogą również wnioskować o organizację lekcji religii prawosławnej, ewangelickiej lub jeszcze innej, jeżeli tylko w szkole jest dostateczna ilość dzieci i jeżeli rodzice wskażą posiadającą odpowiednie kwalifikacje osobę do nauczania ich religii. Ale jeżeli większość obywateli Polski płacąca podatki to katolicy to mniejszość podatników nie katolików nie może oburzać się, że za pieniądze tej większości organizowane jest i finansowane coś, czego ta większość potrzebuje.
Zaś za niski poziom nauczania między innymi odpowiadają twórcy karty nauczyciela, bo proszę zauważyć, że w Polsce najgorzej i najdrożej funkcjonują te zawody, które wywalczyły sobie przez wysokie uzwiązkowienie i polityczne demonstracje najróżniejsze przywileje zapisane w różnych kartach przykładowo: karta Górnika, Stoczniowca, Portowca, Hutnika, Nauczyciela. Jeżeli ludzie mają zagwarantowane prawo do zatrudnienia do emerytury i do stałego wzrostu wynagrodzenia niezależnie od swoich osobistych wyników pracy to przestają się wysilać, bo, po co? Jako katolik również wolałbym, aby nauka religii katolickiej odbywała się wyłącznie na koszt katolików? Ale z drugiej strony, jeżeli większość społeczeństwa deklaruje się, jako katolicy, bo chrzci swoje dzieci, posyła je do sakramentu pokuty, komunii, bierzmowania i zawiera małżeństwa wg zasad swojego wyznania, to znaczy, że większość podatników polskich to zadeklarowani katolicy. A przecież podatnicy mają prawo domagać się od sejmu, senatu, rządu i prezydenta stanowienia takiego prawa i takiej organizacji państwa, która jest tej większości potrzebna. Jeżeli więc mniejszość polskich podatników nie jest wyznania katolickiego i nie chce organizacji nauki religii w publicznych szkołach to wcale katolicka większość nie musi podporządkować się mniejszości i to powinien Pan przyjąć do wiadomości, bo taka jest podstawowych zasada demokracji, że władza pochodząca z demokratycznych wyborów zobowiązana jest spełniać wolę większości nie krzywdząc mniejszości, która ma inne poglądy inne potrzeby czy inną wiarę lub jej brak Panie "heroper".
Jeżeli katolicy płacą podatki to mają prawo do tego aby za nie opłacano również wykładowców nauki religii katolickiej a jeżeli takich podatników jest w Polsce więcej niż wszystkich innych niekatolików to nie za pańskie podatki i nie za podatki mniejszości niekatolickiej są utrzymywane wszystkie szkoły i wszyscy inni nauczyciele. A wiedz Pan i to, że im lepsze są wyniki nauki i wychowania wszystkich Religi, tym mniej w państwie potrzeba policjantów strażników więziennych i innych funkcjonariuszy chroniących społeczeństwo przed przestępcami, bo żadna religia nie pochwala dokonywania pospolitych przestępstw i każda stawia wysokie pozytywne wymagania moralne swoim wyznawcom. Natomiast zdecydowanie za dużo jest Polsce niepotrzebnej biurokracji karmiącej rosnącą armię urzędników mających załatwiać problemy które powstały tylko dlatego, że za mało w polityce i w stosunkach społecznych jest prawdy i prawdomówności a za dużo kłamstwa i manipulacji oraz bezmyślnej zawiści. Naród który przestrzega zasad dekalogu nie ma wielkich problemów z przestępczością ani z patologią społeczną. Zaś „Naród, który potrzebuje nagród lub przepisów, aby żyć uczciwie i mieć dzieci, jest ciężko chory. Powiedział Daniel Rops (właśc. Henri Petiot 1901 - 1965)