Cały czas trwa mydlenie oczu i odwracanie uwagi tłumu od prawdziwych problemów, jakimi są ogromne straty na jakich siedzą banki. Boją się panicznie, że lada chwila nastąpi run na banki. Co bardziej świadomi ludzie już od dawna wycofują z nich pieniądze wiedząc, że to wszystko i tak wcześniej czy później zbankrutuje, bo zagraniczni fundatorzy od dawna nie dopłacają już do tego interesu,a pozbywają się na gwałt tego, na czym do tej pory siedzieli. Za parę dni podać mają wyniki testu stresowego banków (fajne jest już samo to, że do jego opracowania musiało w ogóle dojść, jak i to, że nie ukrywają nawet, że sytuacja będzie się pogarszać w tym i przyszłym roku, bo takie założenia były w nim przyjęte. Ze wstępnych przecieków wynika, że nawet największe banki nie uchowają się przed koniecznością po pomoc państwa. Czyli mamy tu typową kwadraturę kola. Udają, że niby z bankami jest dobrze, ale trzeba im stale dokładać, bo jednak tak dobrze nie jest. Stale mówią o tym, że chodzi o udzielanie kredytów, a na kredyty nie ma zapotrzebowania, bo konsument traci pracę i nie może spłacić nadmiernych, zaciągniętych poprzednio, pod dużo droższe aktywa, które obecnie są tańsze od kredytu, a bezrobocie rośnie. To samo z firmami, bo spada popyt i nie potrzebują na nowe inwestycje, kiedy spada wykorzystanie już zainstalowanych mocy wytwórtczych.
[Ten komentarz został zgłoszony do usunięcia przez 3 osoby - anna., anonim_03, Don Chichot.]