Rynek nie polega na prognozowaniu, takze zastanawianie sie, czy to juz hossa zastukala, czy nie, nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Najwazniejsze jest szacowanie szans na powodzenie gdy zajmujemy pozycję oraz trzymanie się prostej zasady “pozwol zyskom rosnac, tnij sprawnie straty”. Takie niby proste...
Analitycy od pazdziernika asekuracyjnie powtarzaja trzeba kupowac z duza doza ostroznosci. Nie podaja przy tym wartosci %-owych. Nie zdziwie sie jesli czesc z nich zrobila zakupy 100% kapitalem. Każdego dnia techniczni i ci od fundamentow szukaja podobienstw dzisiejszego rynku z historycznym i wnioskuja, prognozuja, licza, szacuja, spodziewaja sie i ewentualnie zarabiaja lub traca pieniadze ;)
Zalezności przyczynowo-skutkowe i wnioskowanie przez analogie, lepiej zostawic studentom filozofii lubujacym sie w czytaniu Kotarbinskiego. Jest obecnie wyklarowany trend czy tez b. dluga seria zwyzkowych sesji lub minihossa jak komu pasuje. Oszacowanie zasiegu i okolic zwrotu pozwoli inwestorowi uzyskac wartosc dodana w postaci dodatkowych aktywow jakie sa celem kumulacji w jego strategi.
Jeden z kolegow, nie bede pisal ktory, prognozuje przyszlosc (zeby sie pozbyc niepewnosci) z tak znacznym wybiegiem, ze na kontraktach zostalby puszczony z pustymi torbami. Osobiscie uwazam, ze nie gra tylko sobie pisze, ale przy tym wciaga w gre innych, ktorzy sie pozniej hazarduja. O ile w globalnej skali gosp. ma w wiekszosci przypadkow racje to widac, ze nie potrafi czytac sygnalow z samej gieldy. Juz sokrates mawial: "ach ta dzisiejsza mlodziez". Widzialem juz straszenie przed koncem hossy w roku 2004-2005 i pozniejsze niedowierzanie. Podobnie teraz, czekanie az bessa zastuka od spodu i swym pocalunkiem przeniesie nas do parteru. Tak to juz jest chcialo by sie nizej i nizej i znowu pojawia sie niedowierzanie. Nie twierdze, ze nie bedzie spadkow, one beda - w swoim czasie. Ale kazdy prawidlowo odczytany sygnal ma pozwolic zyskac wiecej niz benchmark. Bykom zycze cierpliwosci i sowitych dywidend w przyszlosci :).
Pozdr. M.