Forum Polityka, aktualnościŚwiat

Ukraina zignorowała uroczystości wołyńskie

Ukraina zignorowała uroczystości wołyńskie

Money.pl / 2013-07-12 09:50
Wyświetlaj:
acomitam / 109.241.112.* / 2013-07-15 11:24
[...] Z reguły jest to przyjmowane jako objaw słabości. Z takim krajem, który nie potrafi lub boi się wyartykułować swoje punkty widzenia, bronić swoich interesów nikt się nie liczy. Nie liczą się z nami Niemcy, Rosjanie, a teraz doszła jeszcze Ukraina. Komorowski spotkał się tam z jakimś vice, dostał jajkiem, i ogólnie udawał, że pada deszcz kiedy pluto mu i nam w twarz. Czy taką politykę prowadzi silne państwo? Czy nie można budować stosunków z Ukrainą mówiąc co myślimy i co czujemy, tylko skomleć z podkulonym ogonem jak zbity kundel? Chyba czas już otrzeźwieć. Niestety za kadencji Sikorskiego na takie otrzeźwienie nie ma co liczyć. [...]

### Post edytowany z powodu złamania regulaminu Forum MONEY.PL ###

[...]
Wapniak / 2013-07-13 20:28 / Tysiącznik na forum
C.d.
- Właśnie, i stali się współgnębicielami swojego ludu. To tragiczne, dla ruskiego chłopa czy Kozaka kij w ręku ruskiego lub polskiego pana nie przestawał być tym samym kijem. Na początku ruskie domy arystokratyczne były tylko sprzymierzone z Rzecząpospolitą. Z czasem przyjęły jej atrybuty. To była tragedia ludu pozbawionego swoich własnych elit. Ukraińskie elity intelektualne odradzają się, ale dopiero w końcu XIX w. Przez dwa wieki nie ma nikogo, kto by pamiętał o ich ukraińskości. Ostatnim jest hetman Orlik, który na przymusowym wygnaniu w Turcji pisze pamiętnik po polsku i ciągle wspomina o Ukrainie. Pisze do wszystkich dworów w Europie, żeby bronić wolności ukraińskiej, ale nikt go nie słucha, bo Ukraina stała się już prowincją Rzeczypospolitej. Wtedy nikt już nie mówi o pięknym pomyśle utworzenia Księstwa Ruskiego - równoprawnego wobec Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego w ramach wielkiej Rzeczypospolitej. Wspaniała idea, która narodziła się w czasie ugody hadziackiej w 1658 r., a która nigdy nie została wprowadzona w życie. Pozostała marzeniem. Później było to eksponowane: "Ach, gdybyśmy potrafili", ale nikt nie potrafił, bo nikt nie chciał. Ze strony Polaków nie było szczerej chęci.
- Chciał wojewoda bracławski Adam Kisiel.
- Ostatni, który bronił zasady, że można być i Polakiem, i prawosławnym jednocześnie. Gdyby Polacy w ramach Rzeczypospolitej potrafili zrozumieć, że wielonarodowość, tak obecnie modna i chwalona, jest rzeczywistą wartością, to wtedy Rzeczpospolita mogłaby... Ale tu jesteśmy w dziedzinie gdybania, a ja nie lubię gdybać.
- Więc Pana wyręczę: ...to wówczas Polska byłaby potęgą zdolną oprzeć się Rosji i jej dzieje potoczyłyby się inaczej.
- Ma pan całkowitą rację, ale to wiemy teraz. Niestety, mądry Polak po szkodzie.
- Mikołaj Rej pisał, że "z tego nas zbodzie/ Taką przypowieść sobie Polak kupi,/ że i przed szkodą i po szkodzie głupi". O ile jeszcze mogę się zgodzić w sprawie oceny relacji polsko-ukraińskich, to nie kryję, że kiedy Pan kwestionuje mit Polski tolerancyjnej - państwa bez stosów, gdy podaje w wątpliwość demokrację szlachecką - to już mnie Pan denerwuje.
- Nie jestem od tego, żeby denerwować albo nie. Słynna książka prof. Janusza Tazbira "Polska bez stosów" dała początek przekonaniom o Polsce tolerancyjnej. Dziś o tym, że Polska nie miała wojen religijnych, można przeczytać w każdej gazecie i podręczniku. Ale jeśli uczciwie zbadać archiwa, to w badanym przeze mnie okresie mamy wiele konfliktów religijnych.
Wracając do unii brzeskiej - to była przecież chęć rugowania prawosławia. Z tolerancją bywało różnie, bo w pierwszej połowie XVII w. prawosławnemu klerowi konfiskowano cerkwie i przekształcano je w kościoły greko- lub rzymskokatolickie. Niszczono hierarchię prawosławną.
Dopiero w XIX wieku religia unicka staje się symbolem ukraińskości. To trochę jak z Indianami w Peru, którzy bronią swojej odrębności po hiszpańsku i modlą się po katolicku.
Ale w XVIII i XIX wieku opisano wiele przykładów, że ziemianin polski wchodzi do cerkwi i zabiera stamtąd ruskiego chłopa, który nie odrobił pańszczyzny albo nie wywiązał się z innych nałożonych na niego ciężarów, bije go publicznie, wręcz katuje. Są przykłady prywatnych więzień w dobrach szlacheckich - nie magnackich, lecz ziemiańskich. To są smutne rzeczy.
Ale dlaczego zamykać na nie oczy? Mówimy o społeczeństwie otwartym, historia też powinna taka być. Jeżeli się popełniło zbrodnię, to trzeba o tym pisać, a nie popadać w kresowe rozanielenie, bo ono zabija obecną historiografię polską. (...)
Wapniak / 2013-07-13 20:23 / Tysiącznik na forum
Polscy kolonizatorzy na Ukrainie?
- Lubię pisać pod włos - powiedział Daniel Beauvois, francuski uczony - rusycysta, polonista, historyk autor wielu książek i artykułów, między innymi ważnej rozprawy dotyczącej Uniwersytetu Wileńskiego, od 1980 roku skupiający się na tematyce ukraińskiej, w tym relacjach polsko - ukraińskich. To prawda. Jego najnowsza praca stała się pretekstem do rozmowy zatytułowanej "Demokracji szlacheckiej nie było", opublikowanej w "Gazecie Wyborczej" z 27 stycznia br. Patrząc chłodnym okiem, z zewnątrz, z pozycji cudzoziemca, nie obarczonego wyuczonymi w szkole i zasłyszanymi w domu stereotypami, rozprawia się w niej z niektórymi polskimi mitami historycznymi. Niżej zamieszczamy fragment poświęcony stosunkom panującym na wschodnich kresach. Tytuł pochodzi od redakcji.

Jarosław Kurski: Nie ma Pan dla Polaków litości. Pana książka sprawi zawód tym, którzy z kresów stworzyli obszar magicznej przeszłości, utraconą arkadię, eden. Właśnie ukazało się Pana monumentalne dzieło "Trójkąt ukraiński- szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914" (Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2005). 130-letnia historia trzech prowincji ruskich, historia ucisku ruskiego chłopa przez polskich panów, rugowania polskiej szlachty czynszowej przez polskich ziemian, historia polskiej kolonizacji Ukrainy. Obala Pan mity o polskiej tolerancji religijnej i demokracji szlacheckiej. Nie za dużo naraz?
Daniel Beauvois: Ta książka to największy trud mojego życia. 25 lat pracy. Rzeczywiście, nie spodoba się ona wyznawcom kresowego mitu. Cóż, kiedy dla mnie liczą się tylko dokumenty archiwalne, a nie literackie metafory. Odczarowanie pseudohistorii uważam za najpilniejsze zadanie dla historyków Europy Środkowo-Wschodniej. Dlaczego schorowaną pamięć mielibyśmy przyoblekać w metafizykę? Walka z megalomaniami narodowymi wymaga trzeźwości i rozumu, a nie patriotycznych uniesień.
Porównał Pan kolonizację polskich kresów do kolonizacji Algieru przez Francję. To nie jest dla nas miłe porównanie.
- Rzeczywiście, słowo "kolonializm"” może nie jest najszczęśliwsze w odniesieniu do sytuacji panującej na Ukrainie. Mówię o Ukrainie prawobrzeżnej, a więc Podolu, Wołyniu i Kijowszczyźnie. Ale to co mogłem zaobserwować, nie pozostawia złudzeń. Zjawisko gnębienia ludu ukraińskiegoo przez polskich ziemian nie ulega wątpliwości. Choć obecność Polaków na Ukrainie była znacznie dawniejsza niż obecność Francuzów w Algierii, to nie zmienia faktu, że poddaństwo ruskich chłopów bliskie było niewolnictwu. Stosunki dworu z wsią były tak okrutne, jak na amerykańskich plantacjach bawełny, na francuskiej Martynice, czy gdzieś w Afryce. To naprawdę było coś strasznego.
Może to signum temporis? Po prostu w ówczesnej Europie i Rosji takie były stosunki społeczne także między polskim panem a polskim chłopem w centralnej Polsce?
- Naturalnie, poddaństwo między Polakami też było okrutne, ale na pewno łatwiej było się porozumieć ze sobą Polakom katolikom niż katolickim panom z prawosławnymi poddanymi. Tam dochodziły do głosu odmienności religii, kultury i języka, a to stwarzało napięcia znacznie większe niż w Polsce centralnej. Na Ukrainie panowała zadawniona nienawiść. Poczynając od unii brzeskiej. Przez czterdzieści lat od jej ustanowienia unia była instrumentem likwidacji prawosławia. To trwało aż do 1632 roku, kiedy król Władysław zrozumiał, że tak dalej być nie może, bo będą bunty.
Zresztą wśród wielu przyczyn późniejszego wybuchu powstania Chmielnickiego jedną z ważniejszych jest nienawiść do Polaków jako gnębicieli religii prawosławnej. Kozacy tylko dolali oliwy do ognia. Powstanie Chmielnickiego to trwałe pęknięcie w stosunkach polsko-ruskich. Historia się powtarza w czasie rzezi humańskiej w 1768 roku. To nie są błahostki. To sprawy bolesne i okrutne, które były rozstrzygane w sposób niesamowicie gwałtowny. To wyryło trwałe ślady w pamięci ludowej i Polaków, i Ukraińców.
- To wszystko zapewne prawda, ale brzmi trochę jednostronnie. Kniaź Jarema Wiśniowiecki, przecież ruski pan, przeszedł na katolicyzm, bo śnił o polskiej koronie i to on był gnębicielem ludu ukraińskiego. Tymczasem na czele kozackiego powstania stanął Bohdan Chmielnicki, który miał rodowód polskiego szlachcica. To wszystko jest trochę bardziej złożone.
- Magnaci ruscy byli zafascynowani kulturą polską i zmierzali do polonizacji. Chcieli stać się obywatelami Rzeczypospolitej, która dawała możliwość awansu i prestiżu. Przechodzili na katolicyzm, przyjmowali polską kulturę, a ich stosunek do poddanych byt tak samo okrutny jak stosunek wszystkich właścicieli ziemskich na Ukrainie bez względu na to czy byli to etniczni Polacy, czy etniczni Rusini. Ta różnica w XVIII w. zupełnie się zaciera. Czartoryscy, Potoccy, Sapiehowie, Lubomirscy już się nie odróżniają od Polaków, bo przejęli cechy polskości. I stali się...
- ... Gente Ruthenus, natione Polonus (
dfgdgdg / 89.70.214.* / 2013-07-13 14:42
Przydał by się Polakom Kniaź Jeremi Wiśniowiecki który ukraińców trzymał krótko za uzdę. Gdyby Kniaź żył w czasach pogromu wołyńskiego, to zbrodniarzy wyciął by w pień, tak aby by nawet świadek klęski nie został.
KOBA / 83.14.54.* / 2013-07-12 10:34
A gdzie zaproszenie dla P.A.Merkel !!!!
obywatel swiata / 2.99.232.* / 2013-07-12 09:50
to bylo ludobojstwo, wiem to z pierwszej reki, zanm sporo szczegolow z opowisci rodzinnych.Szczegolnie niestety chciano sie pozbyc tych lepiej wyksztalconych,ktorzy potrafili kierowac i przewodzic innym.Moj dziadek byl swiadkiem zbrodni a takze innych zbrodni Ukrainskich na kresach, gdzie np. zywe dzieci polskie nakuwano na pale lub tez czesc Ukraincow wowczas wspolpcarowala z Hitlerowcami,ktorzy nimi sie wyslugiwali w sytuacjach, w ktorych sami nie chcieli uczestniczyc. Rodzina przezyla wszystko od oficerki w wojsku carskim i Napoleona obiecujacego wolnosc,przez rewolucje komunistyczna,ograbienie z majatku przez waldze komunistyczne i wywozke na Syberie moich pradziadkow, przez ucieczke do Brazylii i USA czesci rodziny.Moj dziadek rowniez przypadkiem uniknal Katynia, a pochodzil z przedowjennej zamoznej rodziny, byl wyksztalcony i pulkownikiem Wojska Polskiego.Rodzina,ktora przeszla w rodzinnej historii od Paryza,Berlina,Krymu do dalekiej Syberii, USA i Brazylii.Nie interesuje mnie wzbudzanie nainawisci tak jak robia to inni, ale wiele ludzi nie uczesniczylo w niczym i piora im mozgi w wielu sprawach, wiec czasem warto cos wiedziec z pierwszej reki. Tak samo jak to co nazwe historyczna ironia- masy ,ktore przed wojna byly gole i bose komuna w Polsce (raczej socjalizm) podniosla do rangi czlowieka,dala darmowe szkoly, darmowe mieszkania, zlobki,przedszkola, ba nawet uniwerki i te same masy obalily galaz, na ktorej siedzialy i obciely reke ,z ktorej jadly. Pytanie retoryczne: czy dziad zawsze zostanie dziadem? Czy warto bylo ograbic setki i tysiace,zeby dac masom,ktore i tak niczego z tym nie zrobily, w zaden sposob niczego madrze nie wykorzystaly i przejadly, przesraly, za grosze odsprzedaly i tyle. Ja twierdze,ze dziad bedzie dziadem.A wynika to z obserwacji zyciwoych kilku pokolen rodziny, ktora w wielu miejscach na swiecie bywala i niejedno widziala.
energia bierna / 95.49.23.* / 2013-07-14 13:23
NIC DODAC NIC UJAC !!!

Najnowsze wpisy