Pitu pitu. Umowę na czas nieokreślony jest bardzo łatwo wypowiedzieć. Pracodawca pisze, że zwalnia z powodu trudnej sytuacji finansowej i redukcji zatrudnienia i tyle. Dla jednego te 3 miesiące okresu wypowiedzenia będą zbawienne, bo przez ten czas poszuka innej pracy a dla drugiego to będzie katorga pracować w firmie która nas zwolniła. Zazwyczaj wtedy wykorzystuje się zaległy urlop lub kombinuje L4. Tak właściwie to jedyną przewagą umowy na czas nieokreślony jest to, że wtedy łatwiej wziąć kredyt w banku. Ale nie każdy potrzebuje kredyt. Dlatego nie ma czegoś takiego jak lepsza czy gorsza forma umowy o pracę, bo wszystko zależy jakie ktoś ma potrzeby. Oczywiście większość chciałaby umowę o pracę a nie umowy o dzieło czy zlecenie, ale na pewno znajdzie się też dużo osób, którym takie zatrudnienie bardziej odpowiada, ze względu na ruchome godziny pracy lub wyższe wynagrodzenie na rękę (bo często pracodawca woli dać komuś 400 zł więcej do ręki niż płacić 1500 zł składek). Poza tym moje pokolenie (rocznik 83) nie ma co liczyć na emerytury godne przeżycia (przebąkiwali coś o 800 zł/mc - to teraz z tego nie wyżyjesz a co dopiero za kilkadziesiąt lat), więc dużo osób ma w nosie umowę o pracę i płacenie składek. Także wszystko zależy kto co akurat potrzebuje.