zi zi top
/ 83.5.124.* / 2010-05-10 23:00
W istocie. Nie jest dobrze. Gazeta.pl nadaje o "błędzie maklera" i "mackach komputerów". Natomiast Bloomberg tłumaczy to inaczej:
The comments suggest that Trichet struggled to build a consensus for bond purchases before the monthly council meeting of May 6, where he says they weren’t even discussed.
The ECB’s perceived reluctance to take that route last week rattled markets around the world, even briefly driving the Dow Jones Industrial Average down by almost 1,000 points on May 6, erasing more than $1 trillion in wealth before the market bounced back.
Mówiąc krótko Pan raczej ma rację, a reszta bredzi. Historia o tym, jak ECB w zeszłym tygodniu rozważał podjęcie decyzji o skupie długów państwowych (i prywatnych) ma o wiele większy sens. Początkowa negatywna decyzja w tym zakresie mogła wywołać "automatyczną" panikę na Wall Street.
Czy wydarzenia ostatniej niedzieli oznaczają kres kłopotów?
Oba ostatnie tąpnięcia, czyli bankowe i fiskalne mogą być przedśpiewką do prawdziwego trzęsienia ziemi, czyli obalenia podstawowego założenia, że "w długim terminie giełda zawsze rośnie".