bogda47
/ 88.156.128.* / 2015-09-03 10:46
Pracowałam, zarabiałam, pomagałam materialnie ludziom, rodzinie. Postanowiłam coś zrobić dla siebie i wyremontować mieszkanie. Banki chętnie dawały kredyty. Spłacałam a Panie z banków dzwoniły proponując następne kredyty. Byłam przecież wypłacalna. W ubiegłym roku odeszłam na emeryturę. Po czterdziestu latach pracy i przy dobrych zarobkach, nędzna emerytura. No i zaczęło się, znalazłam się w pętli zadłużenia. Wymówione kredyty, windykacje, komornicy, negatywne wpisy w bazach BIK, KRD i innych. Rodzina i znajomi udają, że mnie nie znają. Zwróciłam się do ,,SWOICH " banków o pomoc. Chciałam wziąć kredyt konsolidacyjny pod zastaw hipoteczny mojego wyremontowanego ślicznie mieszkania. I tu banki pokazały kim dla nich jestem. Niesolidny klient, nie mający zdolności kredytowej ( poszukuję pracy ) , nieuczciwy bo nie spłaca. Panie już nie proponują kredytów, nie zachęcają do ich brania, nie chcą nawet pomóc w rozwiązaniu tej sytuacji. Są obojętne, ,, zmuszone "do rozmowy ze mną. Jasne, ktoś powie - a kto cię zmuszał do brania . Ale ja nie brałam, żeby nie spłacać i specjalnie oszukać banki. Piszecie o moralnej odpowiedzialności banków,to kpina i śmiech. Banki nie chcą pomóc takim jak ja.