wolny człowiek
/ 79.186.10.* / 2013-02-01 21:35
Bo dobry żołnierz ginie na dzień przed zakończeniem służby. Wówczas ci z gwiazdkami wygłaszają nad trumnę patetyczne mowy o służbie, chwale, ojczyźnie itp. dyrdymały.
Na koniec wystrzelą trzema ślepakami w niebo i na trumnie złożą lśniącą blaszkę z kolorową wstążką.
Kiepski żołnierz wraca cało z wojny (w sensie fizycznym), ale psychicznie jest wrakiem i nikomu niepotrzebnym balastem.
Tak było zawsze i we wszystkich armiach.
Poczytajcie o losach powojennych gen. Maczka i innych żołnierzy z bitwy o Anglię.
Podobnie potraktowała Armia Czerwona swoich weteranów z Afganistanu i USA powracających z Wietnamu.
Trzeba mieć nierówno pod sufitem by z własnej woli nadstawiać karku za interesy polityków i bankierów, stając się mięsem armatnim.