To zależy ile pieniędzy mają Chińczycy na giełdzie amerykańskiej. Mogą je wycofać lub przecenić własne
akcje tak aby wyprzedzić kryzys w usa. W zasadzie można już mówić o nadchodzącej bessie i jej konsumpcja właśnie się zaczęła. Więc scenariusz może byc taki, że rok zakończymy w łagodnym stylu z WIG20 na 1000 pkt. i gdy bessa już nadejdzie, o czym triumfalnie obwieszczą amerykanie, rynki finansowe przyjmą tę wiadomość z zimnym spokojem w stylu, no tak tego można się było tego po was spodziewać, dobrze, że chociaż indeks jest na 1000 pkt. bo nie wiem co byśmy z tym wszystkim zrobili; dobrze się złożyło, że akurat ma taką wartość, nic złego się nie stanie, przynajmniej na razie. Zatem chyba jednak amerykanie odkładają pieniądze na ciężkie czasy. Może na rok lub nawet dwa lata. Jak pogarsza się płynność finansowa to spadną dochody banków i będzie bardzo nieprzyjemnie, ale już takie rzeczy były wielokrotnie przerabiane, więc to normalne, że banki tracą na bessie wpływy i pozostają tylko dochody z pracy w firmach. Najgorzej jednak by było, gdyby rację miał publicysta z Financial Times'a, który przypuszczał, że kryzys może potrwać nawet pięć lat. Wtedy zapaść finansów byłaby naprawdę głęboka. Mielibyśmy wtedy do czynienia z próbą umocnieniem dolara względem euro a nawet wybicie się ponad euro, gdyż amerykanie mają mocniejszą gospodarkę. Byłby to pierwszy kryzys dla młodej polskiej demokracji, który byłby tak długotrwały. Radziłbym wtedy, żeby zmniejszyć liczbę urzędników o 200 tysięcy i wszelkie obciążenia fiskalne dla firm. Może bezrobocie nie będzie wynosić 30% a tylko 10% lub nawet 5% jak się wprowadzi pogłówne. Zatem kryzys przeszedłby bez większego echa, nie zakłócając normalnego rozwoju Polski. 2-3% PKB w takiej sytuacji powinno być realnym celem. Ale to tylko gdybanie. Na razie są głębokie spadki w usa (około 2%), więc chyba Niemcy mieli rację, że to dopiero 30% - 40% spadków. Zatem 2000-2600 pkt. dla WIG20 byłby tym przedziałem docelowego minimum uzleżnionego od głębokości spadków w usa.