kwl
/ 82.210.151.* / 2009-02-28 12:09
Fascynacja ruchami indeksów to duże upraszczanie tego, co się na rynku dzieje. Mamy bowiem ciekawe różnicowanie się różnych grup spółek. Tak więc ostatni zjazd na GPW to chyba jednak nie następna fala spadkowa w stylu tych, które widzieliśmy w ostatnim roku, tylko przede wszystkim urealnienie wycen banków. Były one dotychczas wyceniane z premią w stosunku nie tylko do wielu innych grup na GPW, ale również do swych odpowiedników na innych rynkach. Z uwagi na ich duży udział w indeksach stworzyło to wrażenie dużego spadku całego rynku. Zobaczymy, co będzie się działo w nadchodzących dniach, ale na razie sprawia to wrażenie nie ogromnej fali spadkowej, tylko początku procesu wycinania słabeuszy i bardziej realistycznych wycen gwiazd poprzedniego rynku. A to musi nastąpić zanim nowy rynek ruszy do góry.
Jeśli natomiast chodzi o USA, to również jest tu chyba kilka różnych możliwych scenariuszy. Po pierwsze, może to być pułapka i rynek w przyszłym tygodniu ruszy do góry. Po drugie, może to być rzeczywiście początek zjazdu. Tyle tylko, że na razie (tak jak u nas) grupa spadkowiczów jest węższa niż na jesieni 2008. Następny poziom jest ok. 650 na S&P i być może przez jakiś czas wytrzyma. Docelowo, przebicie linii szyi sugeruje zjazd do ok. 400 punktów. Tylko kiedy to będzie?
Słuchając doniesień z USA widać, że proces ten napędzają różne czynniki. Słychać więc pewną nutę rozczarowania warstwy inwestorów dotychczasowymi działaniami administracji Obamy (tak jak u nas, sam PR to za mało) oraz zapowiedziami wyższych podatków. Warstwa inwestorska żyła dobrze w postreaganowskiej rzeczywistości, ale teraz czuje, że to się kończy. Swoje robi też zatruwanie atmosfery rynkowej przez finansowe zombi, które co jakiś czas znów żądają gotówki. Aż się prosi o kogoś w stylu J.P. Morgana z 1907 roku. Jeśli natomiast chodzi o intelektualne rozwiązania na czas obecnego kryzysu to na razie mamy serwowanie dań odgrzewanych, nowego menu jeszcze nie ma. Przy spadku zysków, wyższych podatkach i braku nowych koncepcji nietrudno o pesymizm.