Kenobi
/ 2007-04-03 19:17
/
Uznany malkontent giełdowy
Powodem obecnego odbicia nie jest rynek nieruchomości, bo tu problemy narastać będą jeszcze przez wiele miesięcy, tylko carry trade. Chciwośc na chwilę pokonała strach, co nie oznacza jeszcze, że ryzyko obniżyło się, jest wprost przeciwnie, co widać po danych spływających od dłuższego czasu. Giełda to w dużej części psychologia, więc robi się wrażenie, że już się poprawia, żeby do gry ruszyli ze swoimi pieniędzmi ci, ktorzy wyszli z rynku i stoją z boku, bo na kimś trzeba zarobić, żeby zwrócić te pożyczone jeny, zanim podrożeją. Opublikowany dziś indeks przyszłej sprzedaży domów jest 8.5% niżej niż rok temu. Zapasy wybudowanych i niesprzedanych rosną, dziś podrożał też kredyt hipoteczny, problemy jeszcze długo nie będą rozwiązane, bo coraz więcej domów będzie pojawiało się na rynku ze strony wierzycieli z powodu niemożności spłaty ani refinansowania kredytów. Każda bańka kończy się w podobny sposób. Do tego dochodzi kryzys na rynku samochodowym - Chrysler poinformował właśnie o spadku sprzedaży o 8%, Ford o 12,2%. Spadek nakładów inwestycyjnych przy rozwijającym się kryzysie na rynku nieruchomości oznacza wchodzenie gospodarki w recesję - spadek zatrudnienia i wydatków konsumentów. Jak powiedział przed chwilą Steve Liesman w CNBC, trzy wielkie banki inwestycyjne z Wall St. obniżają prognozy wzrostu gospodarczego w tym i następnym kwartale.