ssaa
/ 83.19.162.* / 2015-10-06 08:24
Moja koleżanka ma w Krakowie w centrum mieszkanie 50m2 z 3 piecami kaflowymi. Ostatnio wymieniała ogrzewanie na elektryczne zgodnie z założeniami i namowami miasta. Dość, że na samą instalację musiała wydać 12 tys (z czego miasto łaskawie zwróciło jej 1000zł), to jeszcze konserwator zabytków zakazał usuwania piecy (dalej muszą stać), wymiany/uszczelnienia okien (bo zabytek i musi spełniać takie wymogi, że pojedyncze okno kosztuje ok. 3 tys zł), więc koszty ogrzewania wzrosły jej z ok 400-500zł w ziemie za węgiel, do ok 1000 zł miesięcznie w zimie za prąd. Chcieli z sąsiadami zrobić kotłownie, lub podłączenie centralnego, ale konserwator zabytków się nie zgodził....
I teraz wyobraźcie sobie, że ktoś mniej zamożny jest zmuszany do takiej wymiany, bo wejdzie ustawa anty węglowa... to jest śmiechu warte.
Jestem z Krakowa i uważam, że zamiast wprowadzać głupawe ustawy zakazujące palenia węglem wystarczyłoby aby te "dotacje" na wymiane grzejników na elektryczne przeznaczono na przyłącz centrum do elektrociepłowni, a konserwator zabytków powinien tak to rozplanować, aby było to możliwe. Uwierzcie mi, że ci ludzie naprawde nie mają ochoty nosić węgla w wiaderkach na 3-4 piętra i gdyby dano im taką możliwość, z chęcią przyłączyliby się do elektrociepłowni, która przecież stoi niemal w centrum miasta.