sgdnh
/ 83.6.93.* / 2016-01-14 19:44
Bank z umowy kredytowej uczynił spekulacjną grę losową, zależną od kursu waluty obcej, której uczastnikami byli Kredytobiorcy kontra Bank. W przypadku umocnienia złotówki - Kredytobiorca miał zyskiwać, a Bank tracić, natomiast w przypadku umocnienia szwajcarskiej waluty - zyskiwać miał Bank, a tracić Kredytobiorca. W każdym przypadku (również przy niezmiennym kursie franka) Bank tracił oprocentowując kredyt poniżej kosztów pozyskania pieniądza, gdyż zastosował dumpingowe oprocentowanie kredytu - Libor CHF zamiast Wibor.
Kredytobiorcy podstępnie zostali wprowadzeni w błąd co do waluty kredytu.
Mając wiedzę, że waluta kredytu to polski złoty, nawet bez wiadomości specjalnych można było stwierdzić, że poniesienie poważnych strat przez Kredytobiorców było pewne. Celem działalności Banku jest osiąganie zysków, a nie pomoc finansowa konsumentom. Interesy Banku i Kredytoborców były przeciwstawne i w takiej konfrontacji Kredytobiorcy nie mieli szans by nie ponieść strat. Udzielając takiego kredytu, przy założeniu stabilności franka (nie mówiąc o deprecjacji) -Bank poniósłby straty. Bank udzieliłby kredytu na zatracenie, gdyż oprocentowanie kredytu było niższe niż te, które Bank ponosił pożyczając środki na rynku międzybankowym, a ewentualna aprecjacja złotówki powodowałaby dalsze straty Banku. Udzielony złotowy kredyt "topniałby" wraz z osłabianiem się franka szwajcarskiego. Jak wówczas wyglądałyby depozyty klientów Banku? I kto lepiej potrafi przewidywać wpływ mechanizmów ekonomicznych na zmiany kursów walut w określonym kierunku i zakresie: Bank, czy Kredytobiorcy?