Artemia
/ 213.238.75.* / 2016-01-22 15:44
Ma szanse , bo banki już zarobiły te miliardy. Jak można stracić pieniądze które się pożyczyło w formie kredytów złotówkowych . Kłamstwo szerzone przez lobby bankierskie musi zostać raz na zawsze wyjaśnione . Banki pożyczały złotówki , a żądały zwrotu rat we frankach. Skoro frank jest o 100 $ droższy dzisiaj niż w dacie umowy , to bank zyska może nie 100 % ale np 25 % - oprócz odsetek , mówię jedynie o zysku banku osiągniętym na przewalutowaniu .
Bank nie mógł udzielić kredytu jeśli nie miał środków własnych i to jest ewidentnym naruszeniem prawa bankowego jeśli udzielił kredytu z pieniędzy które wcześniej pożyczył w innym banku .
Klauzule indeksacyjne w umowach kredytowych, powodujące przeliczenie salda kredytu w dniu wypłaty na walutę CHF oraz wzrost salda zadłużenia proporcjonalny do wzrostu kursu franka, naruszają kardynalną zasadę swobody kontraktowania, tj. zasadę ekwiwalentności świadczeń stron, a przez to mogą zostać podważone w postępowaniu sądowym.
tak twierdzi prof. Wydziału Prawa i Administracji UW Aleksander Chłopecki:
Kredyt denominowany we frankach to kredyt wypłacany w złotych, którego źródłem nie jest pożyczka we frankach, lecz kapitały własne banków i depozyty złotowe klientów. Wydaje się, że taką sytuację można uznać za regułę. Czemu zatem służy denominacja kredytu we frankach? Otóż jest to niewątpliwie tzw. klauzula waloryzacyjna wyrażona w art. 3581 § 2 k.c., która wskazuje, że strony mogą zastrzec w umowie, że wysokość świadczenia pieniężnego zostanie ustalona według innego niż pieniądz (dorozumiany jako waluta polska) miernika wartości.
Art. 3581 k.c. to w ogóle piekielnie ważny przepis. W § 1 zawiera zasadę nominalizmu („zwracam tyle, ile pożyczyłem”), a w § 3 tzw. małą klauzulę rebus sic stantibus. A pośrodku, w § 2 wcale nieprzypadkowo jest zapis mówiący o klauzuli waloryzacyjnej. Jaki ma sens i cel taka klauzula? Bez wątpienia ochronny. W istocie zmierza ona do przywrócenia realnej wartości umówionego świadczenia. W przypadku frankowym chroni ona bank przed sytuacją inflacji w Polsce, przyjmując założenie (względnej) stabilności kursu franka. W razie znaczącej inflacji polskiej waluty w braku takiej klauzuli bank mógłby wprawdzie żądać wyższych odsetek, ale już nie zwrotu kapitału głównego w wyższej kwocie. Tyle tylko – i tu jest kwestia najważniejsza – że w Polsce w ogóle nie ma inflacji, lecz jest deflacja… A to oznacza, że nie ma sensu i celu stosowanie klauzuli waloryzacyjnej w takiej postaci jak zapisana w umowach.
My, nauczyciele akademiccy, zawsze uczyliśmy, uczymy i będziemy uczyli studentów, że celem klauzul waloryzacyjnych jest ochrona realnej wartości świadczenia, a nie gwałtowne i niewspółmierne wzbogacanie jednej ze stron transakcji. Proste zastosowanie literalnego brzmienia umowy w przypadku takim jak opisany powyżej jest sprzeczne z celem tej umowy – przynajmniej w zakresie regulacji waloryzacyjnych.
Tylko skrajny pozytywista prawniczy powie, że liczy się jedynie tekst umowy, a nie jej cel i znaczenie dla stron.
Summarum - każda umowa , w której przedmiot nie jest ściśle określony jest nieważna , a takie są te umowy denominowane we frankach .