ekspert
/ 94.254.160.* / 2016-02-18 09:44
Wystarczyłaby zwykła modyfikacja kwestii rozliczeń z bankiem - oddajesz bankowi nieruchomość, bank ci oddaje wpłacony przez lata kapitał, a wpłacone odsetki zachowuje dla siebie. I jesteście kwita. Powinno to dotyczyć wszystkich kredytów hipotecznych, nie tylko indeksowanych. Nie trzebaby się babrać w żadnych zmianach kursów, udowadniać czy franki faktycznie były czy ich nie było. Takie działanie byłoby proste, sprawiedliwe i momentalnie (oraz bezkosztowo) przywróciłoby właściwą równowagę pomiędzy obiema stronami umowy kredytowej. Jeśli ktoś by dalej chciał się bawić w te ryzykowne kredyty, to mógłby to dalej robić, wiedząc, że może w każdej chwili wyjść z takiej umowy za cenę dotychczas spłaconych odsetek, czyli opłaty za czas kiedy faktycznie korzystał z pieniędzy pożyczonych przez bank. Banki z kolei zaczęłyby problem traktować poważnie - zaczęłyby realnie szacować ryzyko, bo byłoby to częściowo ich własne ryzyko. Obecnie jest tak, że banki dawały ludziom z naciąganą zdolnością kredytową toksyczne w istocie kredyty (bez faktycznej możliwości wyjścia z umowy) na nieruchomości przeszacowane często już w momencie kupna (nikt nie sprawdzał rzetelności tych wycen). W obecnej sytuacji prawnej, bank nie ponosi ŻADNEGO ryzyka, co jest totalną patologią.