observatore
/ 95.48.83.* / 2016-02-18 08:35
Jak czyta się wPiSy wielu PiSzących na choćby tym portalu, to ma się wrażenie, że czyta się wypociny ludzi pozbawionych elementarnej wiedzy ekonomicznej i prawniczej. Po pierwsze, nikt was nie zmuszał do wzięcia kredytu - to był wasz swobodny wybór, wolna decyzja. Po drugie, nikt nie zmuszał was do wzięcia kredytu w jakiejś określonej walucie, to też był wasz wybór, swobodny i wolny. Po trzecie, jak bierze się kredyt, trzeba zastanowić się samemu, na spokojnie, czy udźwignie się spłatę kredytu i odsetek. Skoro kredyt wzięty jest na 20-30 lat, to prognoza jest bardzo niepewna i wtedy należy zastanowić się nad zmniejszeniem wysokości kredytu kosztem czasu nabycia wymarzonego dobra i kosztem poczynionych oszczędności. Skoro bowiem nie stać mnie na oszczędzanie, tym bardziej nie stać mnie na ratę kredytową plus odsetki od kredytu. Spora część kredytobiorców chętnie wzięła kredyty tzw. frankowe, bo były niżej oprocentowane. Wtedy wielu znajomych śmiało się z tych, co postąpili inaczej, bo przecież oni wtedy "zarobili"! Jednak rokowania co do kursów walutowych zawsze jest dotknięte sporym ryzykiem wzrostów albo spadków. To ryzyko jest podniesione tym, że w Polsce niestabilność polityczna i słabość gospodarki mocno obciąża rokowania. Dlatego też frank szwajcarski był tym wtedy stabilnym miernikiem, ale i to zmieniło się w czasie. A teraz "frankowicze" Pomstują i Skowyczą? Teraz są nadal tacy "mądrzy", jak wtedy, kiedy brali te swoje kredyty? Można zrozumieć ich problemy, ale już podstaw do ingerencji Państwa w ich sprawy finansowe nie widać. Problem trudno spłacalnych kredytów nie dotyczy tylko tych denominowanych we frankach, tak więc działanie Państwa zmierzające do ochrony "frankowiczów" uznać można za naruszenie równości obywateli. Próba przerzucenia kosztów tych kredytów tylko na banki też jest mocno nieprawna. Bo skoro nikt nikogo nie zmuszał do kredytu denominowanego w jakiejś walucie, to niby jaki jest powód do uprzywilejowania "frankowiczów"? Sama zmiana kursów walutowych, co odbiło się niekorzystnie na wysokości tego kredytu w złotówkach? A gdyby frank osłabł, czy Państwo wzięłoby w podobną opiekę banki, które straciłyby na takich spadkach? Banki zaś milczą z tego powodu, że jeżeli na skutek działania Państwa poniosą szkodę w wyniku bezprawnego ingerowania Państwa w stosunki cywilnoprawne, to od tego, kto spowodował szkodę, mogą żądać odszkodowania. I zażądają. I Państwo zapłaci za kolejne radosne pisrozdawnictwo, czyli znowu za skutki ludzkich wyborów - "frankowiczów" skuszonych wizją stabilnego oparcia kredytu we franku i niższymi odsetkami - zapłacą ci, których podatki zasilają budżet, a więc ci, co tych kredytów nie wzięli lub mają wyrażone w złotówkach. Jeżeli to jest sprawiedliwe, to Kaczyński jest wysoką, śliczną laską w wieku 25 lat.