Eva797
/ 91.235.0.* / 2015-11-11 13:03
Najsprawiedliwiej to kredyt we franku w dniu udzielenia przeliczyć na zł i na tych samych zasadach jak dla kredytu złotówkowego (oprocentowanie i prowizje) obliczyć całkowitą kwotę do spłaty(kapitał+odsetki). Od tego odliczyć różnicę wpłąconą w postaci rat kredytu - przeliczoną w zł i dalej spłata w zł, a różnicę która wynika z kursu franka - powinien dopłacić bank, który ponosi odpowiedzialność za swoją politykę kredytową. Tylko, że w tym przypadku niektórzy frankowicze musieli by jeszcze dopłacić, gdyż oprocentowanie kredytów we franku było dużo niższe niż w zł, a na wartość kredytu miał wyłącznie wpływ kursu franka. To ja się pytam, dlaczego jedni mogą spłacać znacznie droższe kredyty w zł i im się niczego nie umarza, a drudzy ponieważ dokonali złego wyboru mają mieć spłatę częściowo umorzoną? W 1990 roku nikt nie pomógł kredytobiorcom, którzy zostali obarczeni nadmiernymi odsetkami liczonymi w skali miesięcznej wg planu Balcerowicza - co najwyżej banki zawieszały spłatę części odsetek, które następnie w formie zindeksowanej trzeba było spłacać. Kredytobiorcy powinni wiedzieć, że kredyt to ryzyko, które należy dobrze przekalkulować.