tenPD
/ 78.9.15.* / 2013-05-21 13:41
Ciąg dalszy niższego wpisu
ABSURD NR II – opłata za śmieci uzależniona od ilości mieszkańców w danej nieruchomości
Może mniejszy absurd niż opisany poniżej, ale także absurd. Tym razem podam przykład z życia wzięty.
Mieszkam w domu jednorodzinnym. Od zawsze regularnie płacę za wywóz śmieci, mam na to dowody w postaci zapłaconych rachunków itp. Śmieciara przyjeżdżała do mnie co 2 tygodnie i odbierała śmieci. W terenie działały 3 firmy zajmujące się odbieraniem odpadów, a więc na rynku panowała konkurencja, a ceny wywozu śmieci regulował rynek. W sumie płaciłem za wywóz śmieci 15zł za miesiąc dla 5-cio osobowej rodziny. Niedużo. Pewnie normalnie płaciłbym więcej i tak też bywało, ale człowiek myśli ekonomicznie i zaczyna kombinować jak płacić mniej. W moim przypadku decyzja była prosta. Albo zacznę segregować śmieci, albo będę za nie dużo płacił. Człowiek jak go to skubie po kieszeni to szybko dochodzi do prawidłowych rozwiązań.
W pierwszej kolejności już na etapie zakupów zaczęliśmy wybierać produkty mniej opakowane (np. warzywa, mięso i wędliny na wagę, a nie na tackach styropianowych czy pakowane pojedynczo w folię, podobnie), wybraliśmy siatki na zakupy wielokrotnego użytku, żeby nie mieć u siebie tyle woreczków i reklamówek, zamontowaliśmy filtr do wody i odpadła konieczność kupowania tzw. mineralnej w PET-ach. Mleko zacząłem brać od gospodarza (taniej i dowóz do domu) a więc odpadły opakowania wielomateriałowe (kartony po mleku 3 w 1 papier, plastik, metal), dodatkowo z tego mleka zacząłem metodą domową produkować biały ser, jogurty, kwaśne mleko itp. (odpadło sporo plastików). Jaja też biorę od gospodarza, ja mu daję puste opakowania, a on przynosi pełne. To samo opakowanie z kartonu wykorzystujemy kilka razy, aż się potarga, a więc znów oszczędność na śmieciach. Mięso mam od gospodarza, wędliny produkuję sam (m.in. wędzę) i to nie tylko ze względu na śmieci, ale lubię wiedzieć co jem. Jak nam wcisną gdzieś woreczki foliowe to staramy się je użyć przynajmniej kilka razy. Założyłem przydomowy warzywniak i resztki zielone przerabiam na kompost. Te działania umożliwiły mi dość znaczne obniżenie ilości produkowanych śmieci. Ale to nie wszystko.
Wprowadziłem system segregacji odpadów. Mam w kuchni pod zlewem kilka koszy na śmieci na drewno i papier, folie i plastiki, resztki zielone zbieram na kompost, sporadycznie trafiają się metale, szkło, baterie. Po co się w to bawię? A no po to, że 500m ode mnie jest skup makulatury, plastików i złomu (nie śmietnisko). Plastiki i papier biorą ode mnie za darmo (choć bywają okresy, że płacą za te produkty). Za złom dostaję gotówkę. Gmina raz w roku organizuje wywóz elektroniki czy opon, na który jak chciałem to mogłem się załapać.
A więc jak widać podjąłem sam od siebie szereg działań proekologicznych i inicjatyw aby m.in. zmniejszyć ilość produkowanych śmieci. Dlaczego? Bo mi się to opłacało finansowo i to w wielu aspektach nie tylko śmieciowych. Przykładowo mam prawie za darmo warzywa, przetwory mleczne, wodę do picia a pozostałe produkty np. mięso mogę kupić taniej bezpośrednio od producenta. Wbrew pozorom wcale nie zabiera mi to dodatkowo więcej czasu np. opieka nad warzywniakiem zabiera mi tyle samo czasu i kosztów co wcześniej utrzymanie trawnika. System działał bardzo dobrze, a co najważniejsze wydajnie i ekonomicznie. Dzięki tym zabiegom udało mi się zredukować ilość śmieci do 1 kubła 120 litrów na miesiąc przy 5-cio osobowej rodzinie i zaoszczędzić kilkaset złotych w skali roku (normalnie pewnie musiałbym wywieźć ze 4 kosze na miesiąc). System działał i to bardzo dobrze – wydajnie i ekonomicznie. Dodatkowo dzieci od małego mogły się uczyć tego, że segregacja odpadów naprawdę się opłaca i osiągamy z tego niewielkim kosztem wiele korzyści. System miał same zalety.
Ale rząd i władze gminy postanowiły to zmienić. Od lipca będę płacił stałą opłatę w wysokości 8zł od mieszkańca domu. Czyli zamiast 15zł będę płacił chcąc nie chcąc 40zł. Te cztery dychy to niższa stawka osiągalna w przypadku segregacji śmieci na tzw. mokre i suche. Za niesegregowane musiałbym zapłacić 75zł/miesiąc. Oczywiście będę płacił za segregowane bo mam już wyrobiony nawyk. Suche odpady będą ode mnie zabierać 1 raz w miesiącu a mokre 2 razy.
Czyli na dzień dobry mój kochany rząd w nagrodę za moje proekologiczne i pro ekonomiczne nastawienie do życia przywali mi podwyżkę za wywóz śmieci w wysokości 160% więcej niż dotychczas.
Śmieci wywożono ode mnie raz w miesiącu. Od lipca śmieciarki będą jeździć 3 razy w miesiącu i spalać 3 razy więcej paliwa oraz wytwarzać 3 razy więcej zanieczyszczeń powietrza.
Segregację śmieci , którą rzeczywiście prowadziłem dość skrupulatnie (rośliny, papier, plastik, szkło, metale, baterie, do wywiezienia), bo mi się to opłacało, teraz będę robił na odpier… Pewnie córka zapyta:
- Tatusiu, a czemu już nie segregujemy śmieci tak jak przedtem?
I co ja jej na to powiem? Że rząd stwierdził, iż robiłem to zbyt szczegółowo. Teraz mam to r