stedob
/ 83.3.35.* / 2015-10-15 12:39
A mi lekarz, KIEROWNIK ZAKŁADU REHABILITACJI w szacownym szpitalu w Warszawie, bawił się w kręgarza (chiropraktyka) i jednym szarpnięciem mojej głowy i "chrupnięciem" po całym kręgosłupie spowodował, że zamiast lekkiego bólu karku, który wcześniej odczuwałem, mam drętwienie kończyn górnych i dolnych i koszmarny ból oraz znaczne upośledzenie funkcjonowania kończyn górnych. O bólach karku już nie wspomnę. Czeka mnie operacja kręgosłupa. A jakie roszczenia mogę mieć w stosunku do pana doktora, żadnych, bo sytuacja miała miejsce w jego prywatnym gabinecie, a dokumentację napisze sobie sam. NA ZARZUT, ŻE ZDANIEM REHABILITANTA, NIE SZARPIE SIĘ GŁOWĄ, W PRZYPADKU PRZEPUKLINY KRĄŻKA MIĘDZYKRĘGOWEGO, pan doktor odpowiedział, że REHABILITANT NIE UKOŃCZYŁ MEDYCYNY. no i co z tego, że pan doktor ukończył medycynę, kiedy ja przez niego będę półkaleką do końca życia. W Polsce nie ma przełożenia na linii lekarz rehabilitant, to są dwa oddzielne światy, czego mój przypadek jest najlepszym przykładem.