Witam,
Bardzo potrzebuje pomocy. 11 lutego (środa) wjechał w tył mojego stojącego na pasie samochodu pijany kierowca. W momencie uderzenia straciłam przytomność i ocknęłam się dopiero po przyjeździe karetki (uderzenie było tak silne, że złamało się oparcie siedzenia, na którym siedziałam). Zabrano mnie do szpitala, gdzie leżałam na obserwacji 3 dni. Stwierdzono u mnie wstrząśnienie mózgu, ranę tłuczoną okolicy potylicznej (założono mi 4 szwy, które zdjęto w następną środę, czyli 18 lutego) oraz dystorsję kręgosłupa szyjnego. W tym momencie jestem na zwolnieniu na razie do 9 marca. Dowiedziałam się, że mimo tego moja sprawa nie będzie traktowana jako wypadek, a jedynie kolizję i człowiek odpowie jedynie za jazdę pod wpływem alkoholu. Dziś właśnie dostałam wezwanie z komisariatu w tej sprawie. Mam więc dwa pytania:
1. Czy naprawdę mój uszczerbek na zdrowiu trwał poniżej 7 dni? Policjant mówił mi, że są jakieś wyznaczniki tego, że tak to traktują. Dziwi mnie to, ponieważ po pierwsze szwy zdjęto mi dopiero po 7 dniach,czyli w ósmej dobie, a do dziś mam zawroty głowy i nie mogę za dużo chodzić i siedzieć oraz noszę kołnierz ortopedyczny.
2. Doczytałam się, że jeżeli rzeczywiście potraktują tą sprawę jako kolizję, to jeśli będę chciała, aby ten człowiek poniósł odpowiedzialność za to, co zrobił muszę go oskarżyć prywatnie. Mam więc pytanie? W jaki sposób to zrobić i czy mam również ponieść za to koszty?
Z góry dziękuję za każdą pomoc!