Na początku 2006 r. Związek Banków Polskich - głównie pod naciskiem dużych banków - zwrócił się do Generalnego Inspektora Nadzoru Bankowego z prośbą o wprowadzenie zakazu udzielania kredytów walutowych. - Zadłużać trzeba się w tej walucie, w której się zarabia - mówili zgodnie ówczesny prezes Banku Pekao Jan Krzysztof Bielecki i szefujący ING Bankowi Śląskiemu Brunon Bartkiewicz. - Nie chcę patrzeć, jak moi klienci bankrutują, bo zmienił się kurs waluty - grzmiał Bielecki.
Inicjatywę wielkich banków oprotestowały jednak mniejsze, które zarabiały głównie na kredytach walutowych (miały one wyższą marżę). Ostrzegały, że taki zakaz zamknąłby drogę do kredytu hipotecznego nawet co czwartemu chętnemu. W spór zaangażowali się rządzący w tym czasie Polską politycy PiS (Prawo i Sprawiedliwosc). - Nie rozumiem polityki utrudniania dostępu do kredytów i nie zgadzam się z nią - mówił premier Kazimierz Marcinkiewicz .
A wiec nie Donald Tusk , ale prezes Kaczynski.
I to co mowisz to jest klamstwo . Trzymaj sie FAKTOW .

DEBILU JEDEN. NIE ROZUMIESZ CO SIĘ DZIEJE A ZABIERASZ GŁOS.DOUCZ SIĘ A POTEM WYPOWIADAJ.

WZIĄŁEŚ W ZŁOTÓWKACH TO PŁAĆ I ZAMKNIJ RYJ. CZY KTOŚ INTERESUJE SIĘ TWOIM KREDYTEM? NIE. WIĘC TY NIE INTERESUJ SIĘ CZYIMŚ. NIE WIESZ O CO CHODZI TO DOUCZ SIĘ.