Xarn
/ 78.8.153.* / 2009-03-05 23:32
Dodam tylko tyle: życie życiem, zdarzają się przypadki, kiedy autentycznie nie można spłacić terminowo raty i powstają opóźnienia. czasem z naszej winy, czasem nie. Ale to nie znaczy, że można człowieka traktować jak psa, szczególnie przez tak dużą firmę finansową, która powinna dbać o swój wizerunek. Oczywiście Ci wszyscy, którzy się wyśmiewają, albo żadnych rat nie mają, albo spłacają zawsze w terminie (i życzę żeby im sie tak udawało dalej). Ale cóż, życie jakie jest, wiemy, shit happens. Niespłacenie raty w terminie nie usprawiedliwia dzwonienia wieczorami i wyzywania od złodziei. Inne banki jakoś dzwoniąc mówią, że jest taka a taka sytuacja i taka zaległość, należy ją uregulować jak najszybciej bo grozi to i to. A taki pan z Eurobanku?
Jego ofiarą padła moja mama. Fakt, opóźnienie było, potem jednak zostało wszystko z odsetkami spłacone. Pamiętam jak "pan z eurobanku" uwielbiał dzwonić wieczorami, kiedy całą rodziną siedzieliśmy przy stole, i krzyczał, wyzywając w najłagodniejszym wariancie od złodziei, żeby oddać JEGO pieniądze. A kim on jest? Właścicielem banku czy małym, szeregowym pracowniczkiem, któremu podczas szkolenia wtłoczono do głowy, ze jest nie byle kim, może wszystko, i, przede wszystkim, jest bezpieczny bo jest po drugiej stronie słuchawki.
Szczytem było to, kiedy "pan z eurobanku", po tym jak mama, zresztą chyba słusznie, przestała odbierać, zadzwonił do rodziców mamy koleżanki z pracy, konkretniej do ojca. Jest on po trzech wylewach. Cieszę się, ze podszedł do sprawy z dystansem, bo gdyby przeżył to za bardzo, to kto wie, czy człowiek by to po prostu przeżył.
Ale cóż, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jak oni dzwonią i są chamscy, odbieram jestem w stosunku do nich też, hmm, niemiły, chociaż staram się zachować pozory kultury.