dziennikarka
/ 83.238.240.* / 2009-02-07 23:29
Agresja wywołuje agresję. Oto żywy przykład. Każdy, kto pracuje obsługując klientów wie, że jak się widzi z drzwi takie agresywne coś, to się w człowieku natychmiast gotuje, bo ani się z takim cżłowiekiem dogadać, o co mu wogóle chodzi, ani mu wyjaśnić tego, po co przyszedł itd. To moje zachowanie świadczy o mnie, niezależnie od tego gdzie się znajdę. A podejście w stylu "bo on ze mnie żyje" albo "ja go utrzymuję" radzę włożyć między karty historii. Kapitalizm wszak to łańcuch powiązań i zależności międzyludzkich - np. Pan X bierze pensję, bo Pani Y dziś bierze kredyt, za który doposaży swój sklep; zakupy w sklepie zrobi Pan X, a Pani Y będzie mogła dzięki temu spłacić kredyt. I kółko się zamyka. Jak się chce, żeby pracownicy instytucji publicznych przeżywali kryzysy w domu, to najlepiej zacząć od siebie i własnych kryzysów nie przynosić do instytucji publicznych. A jak się wychodzi z domu, tylko po to, żeby sobie ulżyć na kimś z powodu własnych frustracji, to najlepiej zabrać ze sobą worek treningowy. I nie zawracać gitary.