Producenci jabłek nie zgadzają się na odprowadzanie od otrzymanych funduszy pięcioprocentowego VAT. Zdaniem prezesa Związku Sadowników RP Mirosława Maliszewskiego, decyzja resortu finansów o jego płaceniu jest bezzasadna. Poseł PSL tłumaczy, że VAT jest podatkiem od obrotu handlowego, a w wypadku wycofania jabłek z handlu czy pozostawienia ich w sadzie nie ma mowy o żadnym obrocie.
Proszę posła,
VAT jest podatkiem od wartości dodanej; dla nieprzetworzonych owoców wynosi 5%, a stawka podstawowa
VAT jest znacznie wyższa. Fundusze
VAT nijak się mają do świeżych owoców, więc powinny być opodatkowane wg stawki podstawowej, skoro nie ma mowy o żadnym obrocie jabłkami.
Fundusze przekazywane sadownikom nie są też nazwane odszkodowaniem, więc podlegają opodatkowaniu wg zasad ogólnych, bo jest to także forma wsparcia gospodarki kraju, który traci na podatkach z powodu embarga.
Pozostali podatnicy, którzy się złożyli na wpłacanie do kasy UE kolejnych transz nie mogą ponosić WSZYSTKICH KOSZTÓW EMBARGA podczas, kiedy sadownicy dostają fundusze z UE i na rynku krajowym oferują jabłka za cenę wyższą niż oferowana kontrahentom rosyjskim.
Do tej pory sadownicy mieli dużo czasu, by - wykorzystując fundusze z programów unijnych - zająć się przetwarzaniem jabłek na rynek krajowy i sprzedażą za pośrednictwem własnych lub już istniejących sieci detalicznych. Polski konsument natyka się na litewski sok jabłkowy, zamiast świeżego soku z polskich odmian.