Oj tam, oj tam - ryzyko zawodowe. Jeżeli był to wypadek to się mogło zdarzyć każdemu, jeżeli zamach to tym bardziej mogło się im to przydarzyć. Prezydent w takim kraju jak Polska powinien być przygotowany na zamach i Ci obok niego też powinni się liczyć z ewentualną utratą życia. Narutowicz zginął z ręki zamachowca, więc naiwnym jest twierdzić, że zamachy się nie zdarzają.
Tak czy siak jestem wkurzony, że rodziny ofiar dostały złamany grosz od państwa, jak lot nie był ubezpieczony. Kancelaria prezydenta nie ubezpieczyła lotu to znaczy tyle - że wszyscy pasażerowie, którzy się nie ubezpieczyli, mają takie oszczędności, że w razie śmierci ich rodziny sobie poradzą.

Jeżeli uprawiam sporty motorowe i przydarzy mi się wypadek nie mogę do nikogo mieć pretensji, a czy się ubezpieczę to już tylko i wyłącznie moja sprawa - rodzina może mnie tylko nakłaniać, żebym zrezygnował z tego niebezpiecznego hobby. Więc jeżeli ktoś jest prezydentem i zostanie na niego przeprowadzony zamach to rodzina może mieć tylko do siebie pretensje, że nie namawiała go, aby nie kandydował.