Oszolomowaty
/ 79.255.89.* / 2012-05-05 11:50
Patrzcie ..? Płoskoń się zorientował, ze fabryki i przemysł w Polsce zostały rozkradzione ... no, no - Kaczyńskim poleciał. CO to się dzieje ...
A tutaj coś ciekawszego z blogu Matki Kurki:
"..Znalazłem cechę osobniczą mohera i leminga!
moherlemingwiara w siebieślepa wiaraPolityka, gospodarka, społeczeństwo
Zwróciłem na coś uwagę, być może drobiazg, ale nie dla mnie, bo jakoś nie chce mi się drobiazgami zajmować. Prawidłowość mi się rzuciła w oczy. Jest tak, że jak mohery jadą po Tusku, to śpiewka w zasadzie jest ta sama, czemu nie specjalnie się dziwię, wszak obiekt prześmiewczy tych samych dostarcza natchnień. Z grubsza mohery śpiewają tak: ruski zdrajca, niemiecki pachołek, europejskie popychadło, antypolska gnida. Jeśli się mylę, proszę mnie natychmiast skorygować, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek, którykolwiek moher zarzucił Tuskowi: antyniemieckość, rusofobię, antyeuropejskość, czy patriotyzm prawdziwie polski. Nie zdarzyło się, prawda? Przepraszam ze tę „prawda”, nie cierpię tego belferskiego nawyku, ale akurat w tym wypadku pasuje jak ulał. Pewien jestem, że się nie zdarzyło, a teraz przypomnę co się dzieje po drugiej stronie, czyli zacytuję ulubione frazy lemingów. Kaczyński jest rusofobem, wywoła z Rosją wojnę, jest antyniemiecki, antyeuropejski i zaściankowy nacjonalista. Zgadza się? Owszem, ale nie do końca, bo lemingi, w przeciwieństwie do moherów „jadą po Kaczorze” nie jakimś stałym katalogiem synonimicznych wyzwisk i zarzutów. Lemingi traktują Kaczora antonimami. W zależności od tego co Kaczyński powie leming odpowiada antonimem. Gdy Kaczyński zwraca się do Ruskich, by złodzieje oddali co nie ich, leming krzyczy, że Kaczor sprzedał Polskę Moskalom. Gdy Kaczyński mówi, że Rosją rządzą pułkownicy i generałowie KGB, że z Rosją trzeba twardo i odważnie, nie na kolanach, leming krzyczy: „rusofob, wariat, wojnę wywoła”. Zdarzyło się Kaczyńskiemu nieraz powiedzieć powiedzieć, że Polska ma się kierować swoim, nie europejskim interesem, wtedy leming odruchowo wytacza nacjonalizm i „śmiech na całym świecie”. W tych dniach słyszymy, że Kaczyński podobnie jak cała UE i długo oczekiwana pani Merkel, chce by na Ukrainie były przestrzegane reguły demokracji, a leming wyje, że to awanturnictwo antypolskie. Takich przykładów mógłbym podać furę i nikt szanujący fakty, nie odmówiłby mi racji.
Wiadomo na czym stoimy, to teraz zastanówmy się z czego ta „subtelna” różnica między lemingami i moherami wynika. Jak dla mnie odpowiedź jest prosta, chociaż wymaga opisowej odpowiedzi. Mohery mają swój katalog spraw pryncypialnych, chcą konkretnych rzeczy, żeby Polska była Polską, żeby Niemiec dzieci nam nie germanił, żeby Ruski nie pluł w twarz, żeby Europa się nie wtrącała do polskich spraw. W związku z tymi wartościami, moher ma za przeciwnika, każdego, kto wartością zagraża, a Tusk profanując świętości mohera staje się naturalnym wrogiem. Tusk nie jest wrogiem dlatego, że jest Tuskiem, on jest wrogiem, ponieważ profanuje świętości mohera. Z lemingiem jest dokładnie odwrotnie, leming nie ma czegoś takiego jak zbiór swoich ulubionych rzeczy, których nie pozwoli dotknąć, nie ma skonkretyzowanego pomysłu na życie. Leming jednego dnia może być polskim patriotą, drugiego dnia odda Polskę Niemcom. Leming w jednej godzinie będzie bronił praw człowieka, w drugiej krzyknie, żeby dobić więźnia politycznego. Nic nie przeszkadza lemingowi, żeby wchodzić Ruskim w dupę, po same piety, a następnie wygłaszać bohaterskie tyrady o złym carze i Targowicy. Taki jest leming. Dlaczego? Ano dlatego, że leming działa na zasadzie sprężyny lewoskrętnej. Leming nakręca się tylko jednym – odmiennym przedstawicielem gatunku, osobnikiem, który zaprzecza całemu jestestwu leminga. Kaczyński jest śmiertelnym zagrożeniem dla gatunku, który nazywamy lemingiem. Czując zagrożenie leming wszystko co robi, robi na lewą stronę, czyli odwrotnie niż Kaczyński. Obojętnie co powie Kaczyński odpowiedź leminga jest zawsze antonimiczna. Gdyby leming miał jakieś swoje świętości, jakiś charakter, osobowość albo przynajmniej gust, nie leciałby z każdej skały, którą wskaże Kaczyński. Na tym polega subtelna różnica między moherem i lemingiem, że moher walczy o coś, a leming o zachowanie gatunku, czyli o siebie.
W praktyce ten niuans przekłada się na rozmaite pocieszne zjawiska. Ulubioną mantrą leminga jest zarzut, że mohery żrą się między sobą, zamiast zgodnie lecieć na pysk z wyznaczonej przepaści. Często i gęsto słyszę taki zarzut, ale żaden leming nie zada sobie pytania skąd się to u moherów bierze? Zadam pytanie za leminga i od razu lemingowi odpowiem. Z poczucia własnej odrębności, indywidualności, osobowości, charakteru, który nie pozwala iść bezmyślnie w jednym stadzie. Inna pocieszność to całkowicie odmienna metodologia dyskusji jaką trzeba przyjąć w potyczkach słownych z moherem i lemingiem. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że znacznie bezpieczniej i pewniej czuję s