brydzia
/ 2008-01-23 08:55
/
10-sięciotysiącznik na forum
08:48 23.01.2008
Komentarz poranny
Nadzieja. To trzyma część inwestorów przy życiu. Na tyle dużą część, że można uznać, że mamy przed sobą dalsze spadki. Kiedy one się pojawią, tego nie wiadomo. Wczorajszy wyskok cen w górę ma szansę jeszcze trochę potrwać. Kto wie, może to jest właśnie TA korekta. Prawda jest jednak taka, że jest to tylko korekta, a więc przerwa w trwającym trendzie. Ten ma w tej chwili kierunek spadkowy i nie widać sygnałów jego zmiany.
W ciągu ostatnich dwóch dni na temat poziomów cen i zmian na rynku wypowiedziały się chyba wszystkie ważniejsze osoby. Wczoraj głos zabrał nawet Donald Tusk, choć jak wiemy, trudno uznać tego Pana za fachowca w dziedzinie inwestycji. Te jednak są taką sferą, która po części przypomina politykę. Wielu osobom wydaje się, że się na tym zna. Okres hossy tworzy taką ułudę i niektórzy tkwią w niej nawet mimo zaprzeczających jej faktom. Nie będę polemizował z Premierem na temat tego, czy zmiany cen są racjonalne, czy nie, choćby z tego powodu, że ja racjonalności się na rynku nie doszukuję. Taki naiwny to ja nie jestem. Nie będę się także spierał w kwestii tego, czy spadek na giełdzie będzie miał wpływ na gospodarkę. Nie dlatego, że mamy tu inne zdanie, ale choćby dlatego, że wiem, że słowa szefa rządu miały inny cel. Tu nie ma miejsce na dyskusję na tematy ekonomiczne, ale na uspokojenie nastrojów i zgaszenie emocji. Będzie to trudne i wypowiedzi tej, czy innej osoby, tego raczej nie zmienią. Ludzie przyzwyczajeni do osiągania zysków teraz tracą. Jest to dla nich zaskakujące, jak rak płuc dla palacza. Owszem, gdzieś o ryzyku czytali, ale przecież ryzyko dotyczyło innych. Oni mieli prawo spokojnie się zaciągać, a rakotwórcze związki nie miały prawa atakować akurat ich tkanek.
W Stanach trwa nadal dyskusja, czy mamy już recesję, czy jeszcze nie. Różni analitycy podają różne procenty szans, jakby miało znaczenie, czy ich ocena to 56 proc, czy 60 proc. Dyskusja faktycznie jest biciem piany, bo przecież widać, co się dzieje z gospodarką. A czy ktoś to nazwie recesją, czy nie, to już jest sprawa drugorzędna. Wczorajsze posunięcie Fed było zaskakujące, ale i przygnębiające. Po raz kolejny podjęto decyzję o ratowaniu rynku obniżając cenę pieniądza. Kilka pękniętych w ostatnim czasie baniek spekulacyjnych wywoływało takie reakcje władz monetarnych, co prowadziło z jednej strony do pojawienia się nowej bańki, a z drugiej powiększał się margines podejmowanego ryzyka przez inwestorów z przeświadczeniem, że jak będą kłopoty, to Fed pomoże. Hazard moralny, czyli ogłupianie instynktu samozachowawczego.
Podobno skala przeceny poniedziałkowej i wczorajszej (z początku sesji) była zaskakująca. Przyznam, że mnie bardziej zaskakują takie oceny. Skoro rynek spada na poziomy nie widziane od ponad roku, to nie jest niczym dziwnym, że kolejni gracze postanawiają wyjść z rynku. Nie mówię już nawet o sygnałach płynących z analizy technicznej, choć mamy przecież za sobą wiele klasycznych sygnałów zmiany trendu. Nie wszyscy jednak parają się analizą wykresów. Przecena trwa już od jakiegoś czasu i w końcu musiała przyspieszyć. Taki jest rytm rynku. Wcale nie jest powiedziane, że mamy za sobą najdynamiczniejszy okres spadku. Rynek podtrzymuje nadzieja graczy w USA. Tam jeszcze ciągle tli się nadzieja, że najgorszego na się uniknąć. Gdy ta zgaśnie, rynek zaliczy poważny ruch cen, który prawdopodobnie zakończy fazę spadków. Choć nie wolno zapominać, że przed nami nadal wisi zagrożenie załamaniem w Chinach. Oni mają przed sobą to, co my mieliśmy w 1994 roku.
do druku...