acomitam
/ 195.191.163.* / 2012-02-14 16:05
Pewnie sumienie go zagryza. Tak się skundlić na stare lata, to musi boleć. Czy była to wdzięczność za wyciszenie niewygodnej dla córki reżysera Karoliny Wajdy sprawy śmierci w dworku w Głuchach niejakiego Bartłomieja Frykowskiego, który dźgnął się nożem, powycierał ślady krwi, usiadł na krześle i taktownie umarł? Prokuratura oczywiście nie dopatrzyła się udziału osób trzecich i sprawę umorzyła. No cóż - honor i przyzwoitość nie sa teraz w cenie. Teraz liczy sie załatwienie sprawy. Pozwolę sobie zacytować:
"Poprzedniego dnia wieczorem, w posiadłości Wajdówny w Głuchach, Bartłomiej Frykowski miał wbić sobie w brzuch nóż kuchenny, następnie go wyjąć, przejść kilka kroków, usiąść na krześle, spaść z
niego i stracić przytomność. Świadkiem tego zdarzenia świadkiem jedynym! była Karolina Beata Wajda. Prokurator Rafałko potwierdziła wersję świadka, uznając, że ofiara spowodowała ciężkie uszkodzenie własnego ciała ze skutkiem śmiertelnym, czyli, mówiąc w pewnym uproszczeniu, popełniła samobójstwo. "