Stefan Bratkowski:
BEZ NIEDOMOWIEN
Mialem to powiedziec kolezankom i kolegom dziennikarzom z Oddzialu
Warszawskiego SDP, zebranym dla wyboru delegatow na walny zjazd
Stowarzyszenia. Tak sie zlozylo jednak, ze porzadek dzienny przewidywal
dyskusje dopiero po wyborach - kiedy wiekszosc zebranych udala sie juz do
domu. Dlatego powiem to, co chcialem im zakomunikowac, pisemnie.
Przyszedlem - ze swoistym ostrzezeniem. Wbrew poprawnosci, zamazujacej
rzeczywistosc. Czas nazywac rzeczy po imieniu, bez niedomowien. Zeby nie
bylo potem, ze nikt nie mowil. Mamy juz do czynienia ze zjawiskami wrecz
groznymi. Jest w Europie pogoda na ruchy faszyzujace i faszystowskie, ale to
nie znaczy, ze mamy je traktowac jako rownorzedne, tolerowane w demokracji
partie, tyle, ze o innych tylko pogladach. Nie powinno byc zadnej symetrii
miedzy ich odmowa uznania dla porzadku konstytucyjnego a partiami, ktore
szanuja ustroj demokratyczny i godza sie z wynikami wyborow. Bylbym rad,
gdyby ci, ktorzy daja sie pociagnac roznym atrakcjom klamstwa niemal
kopiowanego z ruchow faszystowskich, przyjrzeli sie, czemu kibicuja, w co
sie angazuja. Nie poznaje rozsadnych niegdys, utalentowanych chlopakow -
Tomka, Krzysia, Marcina, teraz jakby nie wiedzacych, w co graja. Wydaja sie
sobie mocni, zwarci i gotowi. W bardzo niebezpiecznej druzynie gracie,
chlopcy.
Jesli wodz drugiej sily w kraju bez zenady odwoluje sie do idei Carla
Schmitta, nauczyciela hitlerowcow, jesli podnosi haslo "Polsko, obudz sie",
doslownie wzorujac sie na hasle Hitlera "Deutschland, erwache", Niemcy,
obudzcie sie, jesli wzorem hitlerowcow organizuje fackelzugi, marsze z
pochodniami - to czy te analogie moga nie budzic niepokoju? Ten wodz
przewodzi partii zorganizowanej na sposob stricte faszystowski, z pelnia
wladzy, skupiona tylko w jednym reku. Czy mozna tego nie zauwazac? I z
dziwna jakos dokladnoscia przestrzega on zasady Goebbelsa - powolywac sie i
korzystac z demokracji, dopoki sie nie zdobedzie wladzy; nie przypadkiem
podczas lat jego wladzy nigdy nie padly z jego ust slowa takie jak
"spoleczenstwo obywatelskie" czy "samorzad". Wladze wedle tego wodza nalezy
centralizowac - dokladnie tak, jak chcial i robil to wodz NSDAP.
Nawet powolanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego - za malo przemyslanym
poparciem Platformy Obywatelskiej - nasladowalo doslownie powolanie
analogicznego urzedu przez Hitlera zaraz po objeciu wladzy. Hitler chcial
tym przypodobac sie publicznosci, zdegustowanej korupcja republiki
weimarskiej. Oddal jednak ten urzad nie zadnemu zawodowemu policjantowi,
lecz swojemu czlowiekowi, ktory mial mozliwie najszybciej stworzyc
instytucje ze swoimi wylacznie ludzmi, calkowicie powolna interesom wodza.
Jak u nas - byly zadymiarz, w kraju, gdzie 90 procent aktow korupcji
wykrywala i wykrywa policja. Bo nie chodzilo o korupcje. Stad prowokacje,
pomowienia i najscia bojowek w kominiarkach (podobno z ABW), na prywatne
mieszkania, domy i miejsca pracy ludzi, ktorych mozna bylo wezwac na
przesluchanie do prokuratury. Mamy prawo wnioskowac, ze chodzilo w
rzeczywistosci o zastraszenie wszystkich. Jesli zakladalo sie w obecnosci
kamer telewizyjnych kajdanki ludziom, ktorzy ciesza sie najwyzszym w kraju
powazaniem jako ratujacy zycie, czyli kardiochirurgom i neurochirurgom, to
mialo znaczyc, ze dla tej wladzy nie ma mocnych.
Akcje wobec Barbary Blidy
projektowal sam wodz, przyznajac potem, ze "to nie tak mialo byc"; zginela
Bogu ducha winna kobieta, a nawet nie wiadomo jak, bo zmazano odciski palcow
na broni, z ktorej padl smiertelny strzal. Niewazne, kto obmyslil "akcje
Romeo", ale uwodzenie kobiety, zeby ja skorumpowac - to pomysl sam w sobie
haniebny. Zadna z tych operacji nie trafila w ludzi, ktorym by potem
cokolwiek udowodniono. Ale bo tez nie o to chodzilo.
Klamstwo i wyprzedzajace zarzucanie innym wlasnych grzechow stalo sie
normalna rutyna. Ugrupowanie wodza bez zenady pozywilo swa spolke "Telegraf"
srodkami z panstwowego banku. Na korzysc tego ugrupowania dokonano szwindlu
z najwiekszymi nieruchomosciami po RSW Prasie (dziennikarzom zwolnionym po
"weryfikacjach" 1982 r. nie przypadlo nic). Skarzy sie partia wodza na brak
wlasnych mediow, ale dlugo trzymala w reku TVP, zas u progu wolnosci
dostala, przypomne, najpopularniejsza gazete polska "Express Wieczorny",
doprowadzila ja do bankructwa i nikt nie zapytal, co sie stalo z jej
finansami. Rzadzac, wodz obnizyl podatki, ale nikt nie podaje informacji z
Rocznika Statystycznego (z roku 2008, strona 606), ze w latach 2005- 2007 -
latach jego wladzy - zadluzenie zagraniczne Polski wzroslo o 100 mld dolarow
(do sumy 233 mld dolarow), choc byl to czas swiatowej prosperity. Nikt nie
podal, co sie z tymi pieniedzmi stalo. Wodz skarzy sie, ze jest atakowany
przez media, chociaz przyzwoite media z cala naiwnoscia przestrzegaja
symetrii wystapien miedzy nim i zwolennikami demokracji, a