szczepionka
/ 109.243.242.* / 2011-06-10 20:20
Ciekawy pogląd na sprawę podaje red. Michalkiewicz:
"Znana anegdotka, jak to mąż zastał w domu żonę w sytuacji wskazującej na małżeńską zdradę i z wielkim hałasem rozpoczął poszukiwanie sprawcy, głośno konstatując, że „tu go nie ma”, „tu go nie ma” - wreszcie znalazł go w szafie - ale z rewolwerem w ręku - więc czym prędzej zamknął drzwi z okrzykiem: „i tu go nie ma!” - otóż anegdotka ta pasuje jak ulał do epidemii, jaka niedawno wybuchła w Niemczech. Mimo intensywnych poszukiwań, nie można wykryć źródła zakażeń, które zresztą przez cały czas się mnożą. Tymczasem jest bardzo prawdopodobne, że ta niemożność wykrycia źródła zakażenia może być skutkiem... politycznej poprawności.
Wiadomo, że chorobę wywołuje bakteria, która normalnie bytuje sobie w odbycie człowieka. W jaki sposób bakteria przebywająca w takim środowisku może przenosić się na warzywa już w obrocie handlowym? Nie wykluczone, że za pośrednictwem rąk. No dobrze - ale czyich rąk? Czy przypadkiem nie sodomitów? Z racji swojej „orientacji” intensywnie penetrują oni rękoma oraz innymi częściami ciała właśnie naturalne środowisko wspomnianej bakterii, która w ten sposób może przenosić się później na warzywa i inne produkty rolnicze, a za ich pośrednictwem - do przewodów pokarmowych osób trzecich, gdzie sieje zniszczenie i śmierć.
Być może naukowcy też wpadli na ten trop, ale ze strachu przed posądzeniem ich o „homofobię”, za którą w Niemczech zostaliby natychmiast potępieni, a może nawet i skazani, nabrali wody w usta i na wszelki wypadek udają, że niczego nie wiedzą. Takie rzeczy zdarzały się również w przeszłości".
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2079