Proponuję przedłużenie o pół roku prezydencji Węgier albo scedowanie im praw Polski do przewodnictwa w tym okresie. Unikniemy kompromitacji, premier będzie mógł dalej nic nie robić, Radek Sikorski poduczy się jeszcze nieco od ministra Martonyi'ego, PO będzie się mogła skupić na realizacji cudów obiecanych w ostatniej kampanii wyborczej (bo inaczej to "pisiory" przejmą władzę), a prezydent Komorowski będzie mógł puszczać "bronki" do woli. Same plusy, i to dodatnie.