sio
/ 91.200.69.* / 2015-10-03 05:53
Niby dlaczego ma być to obraźliwe, przecież bankowcy są szkoleni do oszukiwania ludzi, zwłaszcza starszych i mniej kumatych. Przykład 1. Starsza kobieta inwalidka chce wypłacić ze swego konta równowartość kilku pensji, bankster podpytuje się, na co, a dowiedziawszy się, że na remont, usiłuje nakłonić do wzięcia "wyjątkowo korzystnego" kredytu, "by nie przepadły odsetki od oszczędności". Odsetki od oszczędności - 1,5 %, od kredytu - łącznie z innymi kosztami - 15%. Przykład 2. Menel na oko, z najniższą rentą, przychodzi do banku po kredyt i go dostaje. Namówiony przez kumpli - idzie do drugiego banku i dostaje. W pierwszym przestaje spłacać dług, bo z ówczesnych 700 zł renty oba banki zabrałyby 500 zł, a koszt utrzymania mieszkania do 500 zł. Więc bank, któremu klient nie spłaca długu, daje mu kartę kredytową, kolejny kredyt (też nie spłacony), proponuje też trzeci. O co chodzi? To proste. Bank zarabia na kredytach sporo, ale chciałby więcej. Najlepiej się wychodzi na przeterminowanych kredytach od rencistów, bo odsetki karne są znacznie większe, a komornik zajmuje 25% renty, więc interes pewny. To grosze, ale od stu tysięcy nieszczęśników to całkiem sporo. Więc najubożsi na ciele, umyśle i kieszeni, którzy dali się oszukać banksterowi, do śmierci będą żywić całą masę hien: banki, sądy, komorników, bo system jest tak skalkulowany, by karne odsetki i opłaty rosły szybciej, niż możliwość spłaty. Przez 5 lat inflacja nie była wielka, menel zapłacił już kwotę, którą był winien bankowi, ale jego dług jest dziś większy, niż kredyt, który pożyczył. Póki nie umrze, bank będzie miał żniwa, a po śmierci do niedawna można było jeszcze ścigać rodzinę. A skąd się biorą banksterzy? To pracownicy banku, którym się mówi: "moralność zostawiacie za drzwiami" i żąda wyników.