brydzia
/ 2007-07-17 09:38
/
10-sięciotysiącznik na forum
Przecena małych spółek i dziwny debiut
GPW, podobnie jak inne giełdy Eurolandu, rozpoczęła poniedziałkową sesję neutralnie. WIG20 nawet rósł napędzany wzrostem kursu koncernów paliwowych. Nawiasem mówiąc pogłoski o możliwym przejęciu PKN przez Rosjan wydają mi się być czymś na kształt poszukiwania potwora z Loch Ness. Na WZA inni, poza skarbem państwa, inwestorzy mogą korzystać przy głosowaniu z maksimum 10 proc. ogółu akcji spółki, więc ktoś zainteresowany jej przejęciem musiałby podstawić 3 czy nawet 4 podmioty, żeby przegłosować Skarb Państwa. Taka operacja nie mogłaby przejść niezauważona. Poza tym pokażcie mi Państwo poważny kapitał, który chce się „kopać z koniem" (polskim rządem? Są inne możliwości zyskownego ulokowania pieniędzy.
Wróćmy do wczorajszej sesji. Po godzinie spokoju indeksy zaczęły się osuwać, a na rynku mniejszych spółek zapanowała panika, która pociągnęła za sobą cały rynek. Momentami indeks MWIG40 spadał blisko cztery procent. Na tym tle wydarzeniem był niesamowity wręcz debiut Petrolinvestu. Spółka ta, notująca na razie straty, zdrożała o 160 procent w stosunku do ceny oferty pierwotnej. Nie wiadomo, kiedy i jaką (wiadomo tylko, że kazachską) i czy w ogóle ropę będzie ona wydobywała, ale przy ciągle rosnącej cenie baryłki tego surowca nadzieje inwestorów wzięły górę. Zastanawiam się jednak, czy były to tylko nadzieje, bo coś mi mówi, że tego typu wzrosty wymagają zainwestowania większego kapitału zainteresowanego jak najwyższym podniesieniem kursu. Na miejscu KNF spojrzałbym uważnym okiem na tę sprawę.
W sytuacji, kiedy giełdy w Europie spokojnie czekały na rozwój sytuacji, a nastroje były wszędzie bardzo „bycze", takie zachowanie polskiego rynku mogło zaskakiwać, ale myślę, że uważnych obserwatorów rynku specjalnie nie zdziwiło. Przede wszystkim z całą pewnością można powiedzieć, że na rynku dużych spółek trwało właśnie wyczekiwanie. WIG20 spadł 0,5 procenta, a obrót był niewielki i typowy dla rynku czekającego na rozwój sytuacji. Jeśli zaś chodzi o małe średnie spółki to ten rynek od dłuższego czasu był tak słaby, że wystarczyło byle co, żeby indeksy zaczęły gwałtownie spadać. Wszyscy zawodowcy od dawna zdawali sobie sprawę, że ten segment rynku jest krańcowo przewartościowany, więc czekali na korektę. Pierwsze kilka sesji słabości zwiększało niepokój, a to w końcu musiało doprowadzić do paniki. Posiadacze akcji mogą i tak czuć się szczęściarzami, bo korekta rozpoczęła się w okresie światowej hossy. Gdyby na świecie trwał korekta to spadkiem o niecałe 3 procent MWIG40 by się nie wykpił.
08:04, piotr.kuczynski
to dla Sława