Statystyczny
/ 193.109.212.* / 2008-07-16 15:30
Cieszę się, że nie wypisuje już ten dziwak od doczepiania się do Pani zdjęcia - pewnie dlatego, że miała Pani rację ostrzegając na początku 2008 (luby, marzec) przed dalszymi spadkami.
Co do bessy - to moim zaniem, niestety, będzie jeszcze gorzej. USA, mimo, że naraża się na ogromne niebezpieczeństwo rozpędzenia inflacji, nie podnosi stóp a i tak nie poprawia to sytuacji wśród instytucji finansowych. W rzeczywistości jest to hamowanie przed przepaścią, ale widać, że Świat tylko częściowo wierzy, że pociąg się zdoła zatrzymać. Proszę zauważyć, ile banki i inne instytucje kredytowe w czasie bańki pompowanej na kredytach mieszkaniowych w USA - naprodukowały pieniędzy, które nagle okazują się bez faktycznego pokrycia a ile jeszcze pieniądza trzeba wykreować, żeby zapewnić minimum kapitału dla tych instytucji, którym grozi bankructwo. Nie ma siły - credit crunch i tak bedzie (tyle, że rozciągnięty w czasie) a do tego dołoży się jeszcze spora inflacja, kórą się rozpędziło walcząc z tą inflacją. A jak inflacja - to w końcu będą podniesione stopy i ni cholery nie da rady, dalszy spadek wypłacalności kredytobiorców, spadek papierów wartościowych produkowanych na bazie udzielanych kredytów i kolejne odpisy instytucji kredytowych. Po prostu nie ma siły - nie ma kanału, którym te wszystkie wykreowane bez umiaru pieniądze mogłyby w miarę pożytecznie popłynąć. Na razie będą się obijały od bańki do bańki (bańka na ropie, bańka na złotówce itd.) ale w końcu napędzą inflację i staną się mniej warte proporcjonalnie do tego o ile ich przybyło ponad pokrycie w towarach. Na razie wzrosty cen na produkty pierwszej potrzeby (ryż, przenica itd) podrożały o jakieś chore wartości asymilują w pewnym stopniu nadmiar wyprodukowanego pieniądza, ale to nie wystarczy. Dodatkowo pociągnie za sobą niepokoje społeczne w biedniejszych krajach, w których ludzie wydają na żywność większą część swoich dochodów. Oj! Troszkę sie jeszcze będzie musiało wydarzyć, żeby bessa przeszła.