Generalnie też się zgadzam - choć aż się tego wstydzę, bo who the f... is Wikinski? Troszkę demagogicznie farmazoni, ale prawdą jest, że zapędy rządu na nasze w końcu pieniądze są absolutnie niedopuszczalne. Tylko że znów wygląda, że w pocie czoła wypracowano reformę, która z pozoru wygląda dobrze, ale jak się bliżej przyjrzeć, ma sporo wad:
- przymus. Tego nie powinno być. Wystarczą składki do ZUSu, które powinny (i miały, teraz jakoś nagle zmieniają zdanie) zapewniać możliwość w miarę normalnego życia. Znów pojawia się "myslenie za ludzi", które przeciez nie rozwiązuje problemów, bo na końcu wszyscy beneficjenci systemu dostają psie grosze.
- opłaty dla OFE - od początku było wiadomo, że są za wysokie i że to właśnie te prywatne firmy zyskują na całej tej reformie - jako jedyni uczestnicy rynku mają zagwarantowaną kasiorę - potężną dzięki ww. przymusowi uczestnictwa. Co więcej - jak w każdej regulowanej instytucji ich wpływy i korzyści są kompletnie nie powiązane z wynikami. A zmiana była obwarowana takimi trudnościami, że zwykły obywatel rezygnował w przedbiegach. Ale tak wygląda wszystko, co jest regulowane, koncesjonowane, dotowane...
- Dzięki różnym zmianom nie końca wiem, jak to jest z dziedzicznością tej kasiory zgromadzonej. Ona niby ma stanowić masę spadkową, tak samo miało być z tymi pieniędzmi, co są w ZUSie - chętnie posłucham wyjaśnień, bo jakoś nie zetknąłem się w praktyce z odzyskaniem pieniędzy przez nikogo (a pracuję z kilkoma młodymi wdowami :( )
- to niejako powiązane z poprzednim wątkiem - czy wiedzą państwo, że ta kasiora z OFE stanowi składnik majątku dorobkowego małżonków przy podziale po rozwodzie? Ciekawe tylko, jak ktoś ma się podzielić czymś, czego w najgorszym razie nigdy nie zobaczy, a w najlepszym będzie miał wydzielane iluzoryczne zyski w postaci miesięcznych rat, i to za lat kilkadziesiąt najwcześniej? To jest mistrzostwo świata! co więcej - jak to w naszej rzeczywistości prawnej - nie ma do tego żadnych przepisów wykonawczych - czyli ustawodawdca umieścił jakieś zapisy w ustawie, ale juz taki drobiazg "jak, komu, kiedy, pod jakimi warunkami, w jakich terminach" nie ma. Wiem, bo przerabiam to podczas sprawy o podział. Normalni ludzie nawet nie pomyślą o tej "kasie", ale papuga mojej byłej w ten sposób próbuje zamydlic oczy sędzinie - udaje mu się to, bo ta kobiecina ma 25 lat (sic!) i nicziewo nie kumajet :))). Pożywiom, uwidim.
Ale do rzeczy - czy nie sądzą państwo, że zamiast kolejnego przymusu i jakiegoś tam postanowienia p. Tuska (nie jemu powierzyłbym moje pieniądze, zaprawdę powiadam) przydałaby się poważna dyskusja osób znających się na tym systemie i wysłuchanie ludzi mądrzejszych od siebie (czyli prawie każdego, bo perspektywa polityków to tylko najbliższe wybory - choć i one przy obecnej ordynacji nie mają znaczenia tak naprawdę...). Niech z tego wyklują się jakieś propozycje - można by to nawet transmitować w TV, bo bardziej nas dotyczy niż jakieś g...ane krzyże, którymi się pismaki podniecają. Nie wiem, do czego to doprowadzi, ale z pewnością można z takiej dyskusji dopracować się czegoś lepszego niż z propozycji p. Fedak (swoją drogą czy tylko ja mam wrażenie, że ta baba jest zwyczajnie tak po ludzku głupia? ta tylko mysli, jak przedłużyć za naszą kasę żywot ZUSu chociaż o pół roku, a potem się zobaczy... może wierzy w koniec świata wg Majów) albo grożenia paluszkiem prywatnym instytytucjom przez p. Tuska (ten przynajmniej nie wygląda na durnia, jest po prostu cyniczny - ponoć dobra cecha u polityków. tako rzecze Machiavelli).