acomitam
/ 83.11.110.* / 2010-08-30 14:43
Takich dowodów nie ma! Są za to dowody, że za odpowiednie wynagrodzenie tzw. naukowcy zrobią dosłownie wszystko: uzasadnią każdą tezę, dobiorą wyniki eksperymentów tak, aby im pasowały, niekorzystne fakty przemilczą. Oczywiście są to tzw. naukowcy, w odróżnieniu od naukowców pełną gębą, którzy naukę zawsze stawiają na pierwszym miejscu, nawet gdy jest to niekorzystne dla tych, którzy ich badania finansują. Niestety takich naukowców mamy coraz mniej. W temacie globalnego ocieplenia i wpływu człowieka na to zjawisko szczególnie śmieszy mnie walka z emisją CO2. Gdyby ktoś zadał sobie trud i sprawdził, jaką część atmosfery stanowi CO2, i jaką część tej część wyprodukował człowiek (wg szacunków), to by zauważył, że nawet gdyby wstrzymać cała produkcję CO2 nie miałoby to żadnego istotnego wpływu na skład atmosfery. Gdyby jeszcze ktoś był bardziej dociekliwy i zbadał, który z gazów atmosferycznych ma największy wpływ na zjawisko zatrzymywania nadmiaru ciepła, to by odkrył, że tym gazem jest... para wodna. A przecież nawet gdybyśmy napięli wszystkie muskuły, ilości pary wodnej w atmosferze nie zmienimy. Ale przecież nie o CO2 i globalne ocieplenie w tej całej hecy chodzi. Chodzi o tatalniactwo, tj. o nieodpartą potrzebę totalniaków obejmowania kontrolą każdego przejawu ludzkiej działalności, głównie poprzez drenowanie kieszeni różnymi opłatami i podatkami. Jeśli zaś o to chodzi, totalniakom jest wszystko jedno z czym będą walczyć, byleby był to problem globalny, bo wtedy trudno jest Kowalskiemy czy Smithowi się zbuntować i pogonić takiego totalniaka. Takiego totalniaka w ogóle trudno jest namierzyć, bowiem brak mu konkretnej postaci, konkretnego nazwiska, istnieje gdzieś w stratosferze skąd najlepiej widzi mizerię ludzkiej egzystencji, którą usilnie stara się poprawić, oczywiście na koszt podatnika.
Czytałem kiedyś artykuł prof. Jaworskiego, wybitnego badacza międzynarodowego formatu klimatu na Ziemi, który dostał zamówienie od rządu, bodaj Szwecji, aby zbadać szkodliwy wpływ człowieka na stan naszej atmosfery i zjawisko globalnego ocieplenia. Po zgłębieniu tematu, prof. Jaworskiemu wyszło, że trudno o takim wpływie mówić, że w historii naszej planety okresy gorącą przeplatały się z okresami chłodu także wtedy, gdy człowieka na ziemi nie było, lub też jego wpływ był znikomy, że w okresie gorąca raczej biosferze się poprawiało, wzrastał ilość i różnorodność gatunków, że np. ostatni okres gorąca przeżywaliśmy jakieś 1000 lat temu, a było tak gorącą, że na Grenlandii uprawiano zboża. Opracowanie profesora spotkało się z chłodnym przyjęciem, a chyba nawet zostało odrzucone jako nie na temat, bo przecież w zamówieniu było jak wół: o szkodliwym wpływie działalności człowieka na naszą planetę.