czytajMichalkiewicza
/ 213.158.197.* / 2007-05-14 08:47
„Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili, dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny” – mogliby powtarzać dzisiaj za mickiewiczowskim Konradem konfidenci, a także sam „drogi Bronisław”, gdyby zdenerwowanie nie mąciło umysłów i nie przytępiało pamięci.
Kto by pomyślał, że reputacja tylu autorytetów moralnych, „skarbów narodowych”, ekscelencji i ozdób tubylczych oraz europejskich Salonów, będzie zależała od głosowania w gronie prawników tworzących zespół orzekający Trybunału Konstytucyjnego?
Oddech wstrzymują nie tylko konfidenci, co jest całkowicie zrozumiałe nawet w sytuacji, gdy żaden z nich niczego nie podpisywał, a jeśli nawet kiedyś coś tam może i palił, to przecież się nie zaciągał, a jeśli nawet raz czy dwa się zaciągnął, to przecież nikomu to nie zaszkodziło, a jeśli nawet temu czy owemu zaszkodziło, to kto to widział, żeby rozdrapywać stare rany, polować na czarownice i dopuszczać do siebie żądzę zemsty?
Więc oddech wstrzymują nie tylko konfidenci, biedne ofiary systemu, który właściwie nie był taki zły, o czym najlepiej może zaświadczyć Aleksander Kwaśniewski, wraz z całą trzódką bojowników o wolność i demokrację. Oddech wstrzymuje też cała postępowa Europa, która na widok męczeństwa zgotowanego „drogiemu Bronisławowi” aż zatrzęsła się ze zgrozy i zaczęła przebąkiwać o możliwości udzielenia Polsce „bratniej pomocy”.
Oczywiście nie będzie takiej potrzeby; „policmajster powinność swej służby zrozumiał” i zamach na dziedzictwo Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zdusi w zarodku własnymi rękami, przy pomocy suwerennej decyzji, takiej samej, jaka kiedyś podjął generał Jaruzelski.
Ciekawe, że postępowa Europa, tak dzisiaj zaniepokojona stanem demokracji w Polsce, u siebie, na własnym terenie, nie miała przy lustracji komunistycznej agentury żadnych zahamowań.
Niemcy nie mieli względów ani na „skarby narodowe”, ani na autorytety moralne, ani nawet – strach powiedzieć – na samobójców, którzy u nas objawiają się in odore sanctitatis. Kuracja przeczyszczająca była szybka, bezwzględna i radykalna.
No tak, ale to są państwa poważne, w odróżnieniu od naszej atrapy, przykrywającej tylko PRL-owskie szambo, z którego bije pod niebiosa przeraźliwy smród, przyprawiając samego Pana Boga Wszechmogącego o mdłości.