anotilosos
/ 213.108.114.* / 2010-02-01 18:05
Dziwny pogląd jak na "liberała" , bardzo dziwny.
Co wiecej, bardzo dziwne pojecie liberalizmu, przynajmniej w ujeciu jakie przedstawił oraz jakiego zwolennikiem (tak domniemam) jest pan Winiecki.
Bez oporu zgadzam sie jednak z paroma spostzezeniami Pana Winieckiego.
Mianowicie takimi ze niepotrzebnie walczy sie z wiatrakami, tzn niepotrzebnie chce sie ingerowac w korporacyjne układy i układziki. Korporacje ( najcześciej środowiska dosyc szczelnie zamkniete) sa bowiem bardzo podatne na róznego rodzaju dewiacje/wypaczenia.
Zamiast walczyć z korporacjami. wystarczy zmienic system , na bardziej otwarty. Rozwiązaniem było by nadanie dokłądnie takich samych praw (i obowiazków oraz odpowiedzialności) zawodowych wszystkim prawnikom, łącznie z tymi którzy dopiero co pokonczyli studia prawnicze. Wtedy zapewne znacznie obnizyła by sie cena usług prawniczych oraz wzrosła ich jakośc, własnie wskutek działania konkurencji.
Jest oczywistym ze to rynek kształtował by ceny, do znanych i skutecznych prawników zgłaszało by się o wiele wiecej klientów czy to indywidualnych czy to korporacyjnych, oczywiscie tacy znani prawnicy odpowiednio tez wyceniali by swoje usługi. Mniej znani musieli by dostosowac swoje cenniki do aktualnych mozliwosci rynkowych, zgodnie z prawem podazy i popytu. Jestem przekonany , że w niedługim czasie powstała by elita najbardziej skutecznych prawników , krozy niekoniecznie byli by członkamu korporacji prawniczej. Tak sie składa ze czesto najbardziej aktywni, czynni i operatywni prawnicy sa odrzycani przez korporacje, z róznych powodów, czesto i takich ze brakuje miejsc z powodów np nepotyzmu.
Podejzewam , że z prawnikami było by podobnie jak z ekonomistami, tak się skłąda bowiem ze najbardziej skuteczni, najbardziej wpływowi w realnej gospodarce sa ekonomiści którzy czesto na studiach mieli kłopoty lub byli tzw przecietniakami. Jest równiez oswrotna strona medalu, np profesorowie akademiccy w Polsce widac to wyraźnie, słabo zdają egzamin w realnej ekonomii. Jako doradcy najcześciej sa marni, jezeli jakies firmy ich zatrudniaja jako doradców to raczej dlatego , że maja (ci akademicy) znajomości, a w realnej socjalistycznej biurokracji tak juz jest ze stanowiska w rządzie i wpywowych budrzetowych agendach, czesto piastuja akademicy, którzy w liberalnej gospodarce utoneli by , ale w budzetowej machinie z powodzeniem sie utrzymują.
Nie ma co tez mydlic oczu gawiedzi tzw cnotą korporacyjną.
Jaka ta cnota jest, kazdy samo może ocenić ze swojego reala.