W tej kwestii należało by zapoznać się ze szczególnymi warunkami kredytowymi-czy wogó-
le można kwotę kredytu przeznaczyć na zakup jedn. uczestnictwa. Kredyt można równolegle
spłacać odsprzedając swoje j.u. funduszowi. Jeżeli chodzi o sam fundusz proponował bym
następujące rozwiązanie: zamiast funduszu zrównoważonego zaiwest. w fundusz z dużym udziałem akcji, natomiast ok. 50% twojego kapitału włożyć w Fundusz Inwestycyjny Zam-
knięty Nieruchomości. W ten sposób nie zwiększyłbyś znacznie ryzyka, ale za to zwiększył
swój zysk (stopę zwrotu).

powiem tak: bez ryzyka nie ma zabawy...

ale...

niestety nie jest to wszystko takie proste, bo kredyt MUSISZ spłacić i nie ma zmiłuj się. Kiedyś sam kilka razy myślałem nad podobnymi sposobami na "sprytny zarobek" - mialem chwilowo na konice duza (uwierz naprawde duza) kwote pieniedzy i korcilo mnie by na 2-3 dni przelać ją na rachunek maklerski i kupić jedną miłą spółkę na B... dałbym sbie rękę odciąż, że jeszcze pare procent up podjedzie... i jak mowi Grucha w "Chłopaki nie płaczą": "nie miałbym teraz k***** ręki".

Mam zasadę: nic za cudze pieniądze, nic na kredyt gdy ryzyko mnie przerasta.

Ty możesz mieć inną.

Mam dla Ciebie jednak pomysł na rozwiązanie pośrednie - mniejszy zysk, ale i mniejsze ryzyko. Otóż spróbuj odłożyć kilkaset złotych, np 500 i wtedy wziac 1000 kredytu. 500 wrzucasz w lokatę, ewentualnie obligacje, a 1000 w akcyjny. Zakładając, że nawet przy dużej korekcie akcyjny zjedzie o 50% (praktycznie nierealne - ja takiego czegos nie pamietam i o tym nie czytałem) to gdybyś musiał spłacić upłynniasz lokatę i ów stratny fundusz. Tracisz wtedy wszystko, ale nie masz długu.

Oczywiście możesz ta proporcje zmienic do np 200 i 800 ale wtedy ryzyko rośnie...