darson
/ .* / 2005-06-23 12:52
I sądzi Pan, że mnie to nie wkurza. Też mnie wkurza, że w naszym kraju jedyną rzeczą wokół, której politycy chcą zaistnieć medialnie przed wyborami są marsze równości, wyzwolenie kobiet z opresji mężczyzn, "troska" o najuboższych, haki w teczkach, łagodzenie ustawy antyaborcyjnej etc. Ale nie obrażajmy sie na rzeczywistość i nie róbmy "jaj z pogrzebu". Polityków mamy takich jakich sobie wybieramy, a wybieramy takich bo widać, że sprawdza się stara zasada, o grze takiej na jaką pozwala przeciwnik. Chciałbym zwrócic Pana uwagę na fakt, że wszystkie dotychczasowe wybory w Polsce są negatywne tzn. głosowano w 1993r. na SLD przeciwko UW i KLD, później głosowano na AWS aby dokopać SLD, ostatnio głosowano na SLD by dokopać AWS. Nie głosowano "za", tylko by "dokopać" tym co zawiedli elektorat. Przecież we wszystkich dotychczasowych kampaniach, i tych do sejmu i tych prezydenckich, programy wyborcze to zbiór deklaracji. Sto milionów Wałęsy, praca i mieszkania dla młodych Kwaśniewskiego, róg obfitości Tymińskiego, obietnice AWSu, SLD, UW i KLD... Kto dziś jeszcze o tym pamięta?Jeśli chodzi o teczki to sprawa jest dla mnie jasna. Gdyby załatwiono tę sprawę 15 lat temu, jak np w Czechach, to nie byłoby dzisiaj tego tematu. Problem w tym, że niejawność teczek jest potrzebna politykom nie tylko w kampanii wyborczej. Gra sie nimi codziennie od 15 lat, choć może nie tak medialnie i spektakularnie jak przed wyborami. Z kolei świętym prawem opozycji jest wykorzystywanie wszystkich słabych punktów przeciwnika. Znamy to doskonale z niedawnych wyborów prezydenckich w USA, było też we Francji gdy wybory wygrał Chirac, będzie w Niemczech przy wyborach nowego parlamentu i kanclerza (juz są "kwity" o ile mi wiadomo na czerwono-zieloną koalicję). I jeszcze krótko dwie uwagi.Premier Belka popełnił błąd, co stawia w wątpliwość jego kwalifikacje jako polityka. Zeznając pod przysięgą przed komisją orlenowską mógł na pytanie Giertycha odpowiedzieć prosto i prawdziwie tzn. "Tak. Gdy wyjeżdałem do USA na stypendium to podpisałem instrukcję wyjazdową, w której zobowiązałem się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Unikałem tej współpracy i próbowałem się od niej uwolnić." I nie byłoby żadnej sprawy wokół premiera. A tak premier wyszedł na krzywoprzysięzce. I stąd afera.Widać strach ma wielkie oczy i co słabszym politykom puszczają nerwy.Druga sprawa to media, które same nakręcają takie tematy i starają sie nie zadawać politykom kłopotliwych pytań zadawalając się byle jakimi odpowiedziami. Ja tez chciałbym wiedzieć, tak samo jak Pan, co ci politycy będą robić po wyborach. Ale tego powinniśmy dowiedzieć sie od nich samych z mediów, które powinny być bardziej dociekliwe i mniej dyspozycyjne.A tak będziemy ciągle mieli "neverending story" w rodzaju: "czasopisma i inne rośliny", przygody "Bolka i Olka", "Imperium Rydzyka", "Długi marsz" gejów i inne historyjki a'la sezon ogórkowy w mediach.Pozdrawiam