sewerer
/ 213.77.116.* / 2008-12-19 09:44
To wszystko jest dalej durne:
po pierwsze co to są "spółdzielnie mieszkaniowe"? Co to jest wogóle spółdzielnia? Czy takie spółdzielnie istnieją na Zachodzie? A i owszem; zapisujesz się, masz wkład, wpływ na działalność spółdzielni i prawo do części jej zysków i zasobów, proporcjonalnie do twego udziału. A u nas co to są spółdzielnie mieszkaniowe? A to takie zewnętrzne instytucje, których prezesów wyznaczają samorzady, a majątek sprzedaje się niezależnie od woli spółdzielców. Samo mieszkanie jest w stylu hotelu pracowniczego. Wymyślono "lokatorskie prawo do lokalu spółdzielczego", "własnościowe prawo do lokalu spółdzielczego" i "pełną własność lokalu". Wszystko po to, by oszukiwać mieszkańców i by zyskiwał zarząd i monopole dostarczające media. Teraz tą własność spółdzielni próbuje rozdać nie spółdzielnia, a rząd, co jest ewenementem. Część spółdzielców zapłaciła ciężkie pieniądze za tzw. "własnościowe prawo...", a część ma zapłacić 3% ciężkich pieniędzy. Co powinno się zrobić? Oddać mieszkania spółdzielniom, a same komunistyczne spółdzielnie przekształcić wreszcie we wspólczesne spóldzielnie, które dzisiaj zwą się w Polsce "wspólnotami mieszkaniowymi". Do czego doprowadziła fikcja spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce? Doprowadziła do fikcyjnych, wygórowanych cen za ich eksploatację. Np. miesięczne utrzymanie lokalu w 20. tysięcznym miasteczku o pow. 58,5 m2, kosztuje 600 złotych, czyli tyle, ile utrzymanie domu 200 m2. Więcej,; ten hotelo-lokal jest umiejscowiony jakby w publicznym parku, gdzie każdy może przyjść na huśtawki, poprzewracać kosze, wyrzucić sobie śmieci przywiezione z domku, wejść do piwnicy poszperać w komórkach, a wszystko to za cięzkie pieniądze hotelarzy-nibyspółdzielców. Gdy popatrzymy na wspólnoty mieszkaniowe widzimy już nieco inny obraz; zadbane obejścia, strażnik, niskie opłaty, kostka dookoła itd. Co powinno się zrobić ze spóldzielniami? Przekazać je mieszkańcom i przekształcić we wspólnoty mieszkaniowe. Ci, którzy wykupili mieszkania na własność niech mają ich pełną własność, inni niech wykupią swe mieszkania, pomnażając finanse wspólnoty. Dzwnym jest, że spóldzielnia sprzedaje lokale na działalność gospodarczą, oddaje kotłownie itp, a jeszcze mówią, że to wszystko zmniejsza me opłaty, które są zawyżone. Ocieplaliśmy bloki, podwyższono fundusz remontowy do 75 złotych. Nikt nawet nie obliczył ile ma kosztować to ocieplenie na mieszkańca, ale po ociepleniu już wiszą tabliczki, że ocieplono przy pomocy funduszy unijnych i samorządu. To ciekawe, że nie wspomniano o mnie. Powiedzcie mi ile może kosztować ocieplenie 40 metrów kwadratowych muru? Wiem, 800 złotych styropian. Przez 2 lata płacę 75 złotych miesięcznie co stanowi 1800 złotych. Jakie to środki zaangażowali coi z unii i samorządów? A osiedle dalej wygląda jak krajobraz po bitwie. Nawiasem mówiąc inne spółdzielnie (wspólnoty mieszkanowe) zdołały już ocieplić mieszkania, położyć kostkę, trawniki ułozyć, poprawić parkingi, ogrodzić się i bez pomocy unijnych srodków i samorządów, płacąc mniej niż my. Jak to się dzieje?