needle
/ 2008-03-20 15:09
/
Bez rangi
odpowiem grzecznie, choć już pisałem i na forum i w ANTYPORTFELU...ale było zazwyczaj w kilku wątkach...
...zatem puenta
-na giełdzie jestem 11 lat
-na kontraktach zarabiałem w czasie drugiej (mojej) bessy czyli 2000-2003
w zasadzie szło mi dobrze (zamykałem dopiero jak zarobiony byłem), nigdy nie ciąłem strat...
...aż przyszedł czerwiec '03...
...ustawiłem się do dołu...i nawet szło dobrze...ale ktoś mnie prosił o przysługę...nie zamknałem, a później uśredniałem do góry
ja nigdy nie grywałem 1-2 kontraktami, przeważnie miałem ponad 10 max koło 20
i wówczas nastąpiła krótka hossa (wykresy dokładnie pokażą),,,
,,,co parę dni wyprzedawałem alcje, które też drożały
a...i grałem na kredyt pod zastaw akcji...warto przeanalizować w wolnym czasie różne warianty...
i odechciało mi się sprzedawać (zresztą nie tak wiele już miałem) na dzień przed końcem wzrostów...
...gdybym wówczas wyłożył jeszcze kilka tysięcy, może kilkanaście...
...i wówczas wyjałem wszystko co miałem w domu i zainwestowałem w akcje
i się powiodło i mam co jeść...
...liczyłem, że wzrosty potrwają właśnie do teraz...a zaczęły się grubo wcześniej
liczyłem na jeszcze pół roku...teraz już nie wyjdę z papierów, a i tak nie ma gwarancji, że wyszedłbym z papierów, gdybym tak zarabiał jak marzec-kwiecień- maj ub. r.
wszsystko jasne?