Czytacz postów
/ 88.105.117.* / 2015-11-04 17:49
Kawał z okresu, kiedy buzkowa reforma emerytalna była wyabortowana.
Jakoś w 2020 r. pewnego dnia o brzasku pod biurowcem ze szkła i stali zaczął głębić się gęsty tłum ludzi w wieku ponad 60 lat. Było zimno, dżdżysto, wietrznie i nieprzyjemnie. Stłoczeni ludzie kryli się pod fasadą budynku przed deszczem osłaniając się parasolami, torbami i tym, co kto miał w ręku. Poddenerwowani, mokrzy, zaaferowani prowadzili ot zwykłe dyskusje kolejkowe. Czuć jednak było, jak w powietrzu unosi się napięcie, niepewność, zaś każda informacja, opinia, wzmianka i komentarz o Systemie elektryzowały i wywoływały zrazu to egzaltację lub przygnębienie. I w takiej to atmosferze upływały minuty, kwadranse, wreszcie więcej niż 3 godziny. I nagle..., nagle..., nagle..., stało się. Drzwi się otworzyły i do środka wpuszczona została grupka kilkanaścioro starszych ludzi. Momentalnie za nimi drzwi się zamknęły, a reszcie kazano czekać na zewnątrz. Minuty po tym zaczęły biec coraz szybciej, minął pierwszy kwadrans, drugi.., trzeci... Aż.. wreszcie... jeden z pierwszych wpuszczonych wyszedł zdenerwowany ze środka, cały roztrzęsiony, z trudem opanowując irytację, złość i bezsilność. Momentalnie wokół niego utworzyło się zbiegowisko, wśród którego jeden mówił przez drugiego, zaczęły się przepychanki, przekrzykiwania, rwetes... Wreszcie, jeden z mężczyzn, słusznej postury i jakby górujący nad pozostałymi, głośno uciszył pozostałych swym silnym, głębokim głosem:
- Szanowni państwo, uciszcie się, niech nam powie, co mu powiedzieli. Mów pan. - zwrócił się do tamtego. Wywołany, swym drżącym głosem, przez ściśnięte gardło, z trudem połykając gniew i rozdrażnienie, przez zęby tylko wycedził:
- Bogdan mówi, "Sp****j."