Witam. Dopytałem jeszcze na infolinii i potwierdzam, ojciec musiał pobierać rentę z powodu choroby zawodowej. Taka renta jak powypadkowa była/ jest inaczej naliczana niż "zwykła" renta z tytułu niezdolności do pracy. A z mocy ustawy emerytalnej w postępowaniu o rentę rodzinną: "Renta rodzinna przysługuje uprawnionym członkom rodziny osoby, która w chwili śmierci miała ustalone prawo do emerytury lub renty z tytułu niezdolności do pracy albo spełniała warunki wymagane do uzyskania jednego z tych świadczeń. Przy ocenie prawa do renty przyjmuje się, że osoba zmarła była całkowicie niezdolna do pracy".
Dlatego po jego śmierci postępuje się tak jakby sam zmarły wystąpił o "zwykłą" rentę z tyt. niezd. do pracy. Nie emeryturę jak napisałem poprzednio- mój błąd. Nie oblicza się renty rodzinnej od renty "wypadkowej", chyba że śmierć następuje w tym wypadku, lub później na jego skutek.
Dlatego ZUS od nowa przegląda historię ubezpieczeniową ojca. Na razie wydał decyzję o rencie w przybliżonej wysokości, po zakończeniu weryfikacji nastąpi ewentualne wyrównanie. I jak napisałem wysokość wskazuje, że ojciec nie spełnił warunków, by jego świadzcenie, a tym samym świadczenie mamy było objęte gwarancją najniższej kwoty. Niestety będzie to 'gołe' 85% tego, co ostatecznie ZUS wyliczy, a rodzina nie ma wpływu na to, jakie lata się uwzględnia- bo ten wybór jest tylko w przypadku emerytur. Jedynie może donieść dokumenty ubezpieczeniowe po zmarłym, dotąd przez ZUS nieuwzględniane, cudem odnalezione itp. wskazujące na dodatkowe okresy ubezpieczeniowe.
Na nic więcej z ZUS mama liczyć teraz nie może, chyba że spełnia warunki otrzymania dodatku ( kombatanctwo, tajne nauczanie, przymusowe roboty).
Oczywiście jest możliwość odwołania.