Powiem Ci, jak to było u mnie. Oczywiście inwestuję śmiesznie małe środki, ale to moje pieniądze i lubię, jak rosną. Na poczatku poszedłem w dywersyfikację i to w solidne spółki. (Lotos, Orlen, Pekao) Plus jedna mniejsza (Bioton chyba, nie pamiętam). No i było do przodu. Ale potem zacząłem z tego wychodzić, inwestowałem wszystko w jedną spółkę (np netię czy fon) - i to dopiero byłą jazda! Gwałtowne przyspieszenie w górę! Teraz jest różnie, nie trafiłem ostatnio... ale to mnie mobilizuje do odrabiania strat, a nie spokojnego czekania "bo przecież mam bezpieczny zdywersyfikowany portfel". Oczywiście to jest pewien rodzaj hazardu - co kto lubi. Zobacz, ile spółek masz teraz, zastanów się, jakbyś rozmieścił środki, mając połowę tych spółek i jakbyś na tym wyszedł. Albo gdybyś na poczatku kupił
akcje tylko jednej spółki - tej, którą pierwszą włożyłeś do portfela - to co by to było. Sprawdź, czy masz nosa:)