Ajwaj
/ 77.65.1.* / 2010-01-09 11:44
A czy ja napisałem gdziekolwiek, że jestem zachwycony rządami PO i Balcerowicza?
Pisałem o tym, że nie jest prawdą, że za Gierka było cudownie.
Balcerowicz też był sekretarzem partii, mnóstwo kolesiów to przedłużenie tamtej epoki.
Partia "specjalistów" ma niby mieć specjalistów od czego?
Komorowskiego od historii? Czego specjalistą jest Tusk - wyłącznie cudów?
Jedni z drugimi są ściśle powiązani.
Pamiętam, że najtrudniej mi się żyło za rządów Olszewskiego - wtedy nie starczało pensji na nic. To był rząd antyludzki. Ale miał jeden niewątpliwy sukces - za czasów tamtego rządu, po raz pierwszy w historii Polski, eksport przewyższył import o kilka miliardów dolarów. Tempo wzrostu eksportu było tak duże, że umożliwiało wykup całego długu zagranicznego w ciągu kilku lat. I wtedy się zaczęło - ktoś doszedł do wniosku, że trzeba Olszewskiego zmienić.
Potem wszystko wróciło do "normy" - import stale większy od eksportu - szansa na uniezależnienie się Polski zerowa.
Kto ma więc interes w utrzymywaniu zadłużonych rządów?
Wszyscy ci, dla których niepodległa i silna Polska jest solą w oku.
Rządy Donalda się doskonale nadają do realizacji tego celu. Zadłużenie rośnie jak "należy", a Polska nie ma możliwości stanowienia o sobie.
Każdy rząd, każda partia, dążąca do uniezależnienia się Polski i do Polski silnej, będzie gnębiona. Niestety wiele partii jest samych sobie winnych, bo zaczynają i kończą na sloganach, prędzej, czy później wychodzi z nich też, że wyżej sobie cenią wybrany przez siebie system niż obywateli, dlatego nie jest mi żal, że Olszewski odszedł, żal mi jest natomiast, że zmarnowane zostało coś, co nie musiało zostać zmarnowane - szansa na wzmocnienie pozycji Polski - to akurat było w rządach Olszewskiego dobre i późniejsze rządy to zaprzepaściły. Najlepiej sprawdził się mimo wszystko PiS, który nie zrobił błędu Olszewskiego i nie przykręcił obywatelom ekonomicznej śruby, uzyskując przy tym całkiem dobry ekonomiczny wzrost PKB.
Ale właśnie dlatego PiS był skazany na ataki ze strony tych, dla których silna Polska jest solą w oku. Polska jest zbyt łakomym kąskiem, żeby pozostawiać ją w rękach tych, którzy mogliby ją nazbyt uniezależnić, dlatego każdy krok w tę stronę niezależności będzie napotykał na ataki z zewnątrz już na starcie. I nie mam tutaj wcale na myśli spraw politycznych - czyli wejścia Polski do Unii, co samo z siebie ma też i dobre strony.
Chodzi mi przede wszystkim o nieformalne próby uzależnienia Polski poprzez jej zadłużanie po to, aby kręcić lody dla siebie. To wszystko dzieje się w ukryciu i głębokiej tajemnicy, ponieważ nie jest to ani legalne, ani formalne - w odróżnieniu od przynależności Polski do Unii, która jest i jawna i formalna i legalna. Nie wolno więc mieszać ze sobą tych rzeczywistości.
To, co nieformalne i nielegalne dzieje się zarówno w Unii, jak i poza nią, więc Unii jako takiej bym za to nie winił. Sprzedajni politycy mogą za to więcej szkód narobić w Unii reprezentując interesy silnych państw unijnych, bardziej niż interesy Polski.
Ale to już jest problem nie tyle z unią, co ze sprzedawczykami polskimi.