ekonom4
/ 77.255.194.* / 2015-12-12 17:15
Dziwi mnie wiedza, przekazana wcześniej wypowiadającemu się "ber"'owi. Ja chodziłem do podstawówki (na Górnym Śląsku) w latach 1960-ch i wówczas na lekcjach geografii uczono mnie, że zasoby węgla na Górnym Śląsku są - wg oszacowanych zasobów - wystarczające na około 150 lat, ale - i to jest najważniejsze - przy postępie technicznym i technologicznym w przemyśle wydobywczym, można szacować, że eksploatacja węgla kamiennego na Górnym Śląsku zakończy się w pierwszej połowie XXI wieku. Miałem dziadków i ojca górników i od nich wielokrotnie słyszałem, że coraz to nowsze eksploatowane pokłady dostarczają coraz gorszego węgla. Kiedy w latach 1980-ch żeniłem się i odwiedziłem przyszłych teściów na Podkarpaciu, to zobaczyłem rzekomy węgiel, którym oni już opalali w swoim gospodarstwie. Na Śląsku był to po prostu kamień, a nie węgiel. Od kilku lat i na Śląsku widzę podobny rzekomy węgiel.
Sądzę też, że to nie tylko politycy, grupa hipokrytów, oderwanych od realiów i mających powiązania personalne m.in. ze związkowcami górniczymi, głoszą jeszcze długie lata polskiego węgla kamiennego. Wspierającymi ich, a jednocześnie wywierającymi określone naciski są działacze rzekomo górniczych (z nazwy z pewnością) związków zawodowych. Jako wnuk i syn górników wyniosłem z domu przekonanie, że działacz związku górniczego często nie ma wiele wspólnego , a niekiedy nie ma nic wspólnego z górnikami, z tymi których powinien statutowo reprezentować, a którzy harują na swoje utrzymanie, ale i też i tych cwaniaków i nierobów. Otóż właśnie ci chcący być przykładowymi górnikami cwaniacy, wespół z uzależnianymi od swoich aspiracji politykami, prą w kierunku przepaści, jaką jest właśnie wyczerpanie się tego rzekomo podstawowego źródła energii, a z całą pewnością historycznego źródła energii. To gra o przywileje nie tylko i nie przede wszystkim górnicze, ale - a to odrębna i odmienna grupa - przywileje działaczy (rzekomo) górniczych związków zawodowych. Wszystko zaś jest realizowane kosztem wszystkich Polaków-podatników. Wystarczy spojrzeć na strony internetowe Ministerstwa Finansów, informujące nieprzerwanie od lat 1980-ch do dziś o dotacjach budżetu państwa do górnictwa węgla kamiennego, o kompensatach składek ZUS kopalń węgla kamiennego za poprzednie dekady, o umorzeniach zobowiązań podatkowych tychże kopalń. O czym z kolei pieją związkowi działacze? O rentowności tej branży. O opłacalności. O podstawie polskiej gospodarki. Przecież to hasła, których aktualność minęła w latach 1970-ch - 1990-ch bezpowrotnie.