Przypadkowo wczoraj słuchałem rozmowy z dziennikarzem wieloletniego posła, nie dla każdego sympatycznego, ale na pewno kompetentnego - Leszka Millera.
Mimochodem przekazał on ocenę stanu polskiego parlamentu taką mianowicie ( cytuję z pamięci):
- ca 25%posłów bardzo rzetelnie pracuje poświęcając na to cały swój czas,
- ca 25% posłów bardzo niewielką część swego czasu poświęca na pracę parlamentarną,
- reszta, aż 50% posłów nie robi nic oprócz głosowań pod dyktando partyjnego dyrygenta, rozumiem przez to,że robi to bez znajomości przedmiotu głosowania.
Powyższe jest blisko tego, co proponuję pan poseł Kalisz.
Po co właściwie my - Obywatele - mamy zatrudniać i opłacać nierobów czy jakieś niedojdy?

To nigdy nie przejdzie. Za dużo kolesiostwa.

Kalisz jest w parlamencie i wie zapewne, jak sprawa wygląda.
Podobno olbrzymia większość "wybrańców Narodu"
swą aktywność ogranicza - z konieczności, bo ma niewielkie przydatne w Parlamencie umiejętności, albo po prostu z lenistwa - do obecności na różnych posiedzeniach i podnoszenia rąk do góry zgodnie z sygnałami partyjnego "wodzireja".
78 osób - proponowanych - jak czytam przez Kalisza, jest chyba zbieżne z oceną jednego ważnego dziś polityka, który zaliczył tzw klasę polityczną do klasy próżniaczej.
Zamiast szukać kryzysowych oszczędności w różnych dziwnych miejscach można by zmniejszyć ( bez żadnego uszczerbku) całą klasę polityczną w proporcji Kalisza czyli 7-krotnie - to jest dopiero oszczędność liczona w miliardy!