Zgadzam sie w 100% - Baranowski, to wyjatkowo zdolny kapitan (jachtowy): juz w 1982 roku potrafil pomylic radarowe echo plynacego statku "General Stanislaw Poplawski" z echem plawy (boi) nawigacyjnej na Labie i "przydzwonic" w niego "Pogoria"!!! Zainteresowanych odsylam do orzecznictwa Izby Morskiej w Gdyni. Nigdy, nie powinien miec mozliwosci pracy z mlodzieza. Wypadek "Chopina" jest tylko zwienczeniem jego amatorszczyzny!

Za zdolnosc zeglugowa statku (seaworthiness) odpowiada armator i kapitan! Ze strony armatora w dochodzeniu wyjdzie prawdopodobnie oszczedzanie na wszystkim, jak leci, ale to akurat cech charakterystyczna wspolczesnych armatorow, a ze strony kapitana - decyzja o wyjsciu w morze, sposobu sztormowania etc. Zatem i Baranowski i Baranski maja swoje "za skora". Baranowski w szczegolnosc, o czym powyzej.
Moim zdaniem statek nie byl zdolny do zeglugi, a decyzja o wyjsciu w morze, byla najprawdopodobniej wadliwa. Co innego statek z profesjonalnie dobrana zaloga, a co innego z gimnazjalistami. Baranowski i Baranski racza chyba tego nie rozumiec kompletnie!

Odwal sie od ubezpieczyciela, bo ubezpieczenie statku nie obejmuje glupoty jego armatora!!! Szczegoly dochodzenia, ktore z racji polskiej bandery, poprowadzi izba morska (prawdopodobnie szczecinska, bo tam jest zarejestrowana jednostka), z cala pewnoscia wykaza wiele bledow. Maszty same sie nie lamia, nie przy sile wiatru 9. Podejrzewam, ze statek w mysl przepisow nie byl zdolny do zeglugi, a to - o ile mi wiadomo - wylacza odpowiedzialnosc odszkodowawcza ubezpieczyciela. Ale czego spodziewac sie po cwaniaku ze szkolki pod zaglami.
A za holowanie trzeba zaplacic. Jesli kapitan nie wie, co przyjmuje, to za swoja glupote niech placi chocby i z wlasnej kieszeni. Holowania morskie nie rozpoczynaja sie ot tak, a przyjecie holu jest rownoznaczne z przyjeciem warunkow! Ratownictwo mienia na morzu (salvage) nie jest za darmo!

Odwal się od PZU.