św. Mikołaj
/ 78.10.108.* / 2016-01-09 00:35
Popieprzony kraj! Codziennie pracuję na etacie, potem 2-3 godz dodatkowej pracy. W co drugą sobotę i niedzielę po 8 godz w zupełnie innym charakterze.
Dlatego że lubię? Nie! Dlatego że muszę, bo mi się zachciało żyć nie jak nędzarz.
Zakupy robię ok 21 -22-ej na zasadzie byle szybko i do domu. Większe zakupy, to właśnie w soboty i niedziele po pracy - wtedy mam czas by kupić coś więcej niż chleb (o ile jest i to niezbyt stary) i jakąś rozsądną wędlinę.
Artykuły inne niż spożywcze (może za wyjątkiem baterii) mogę kupić tylko w sobotę lub niedzielę.
Czy ... (epitet pod adres "S") też mi zakaże pracy w soboty i niedziele?
Jestem za. Tylko niech najpierw sprawi, bym w pn-pt - 7:00-15:00 zarobił tyle, co obecnie.
Bo jak na razie, to nie ja żyję z "S", lecz oni ze mnie. Moja kasa im śmierdzi??
Od razu odpowiadam: tak, żyją ze mnie, bo to ja codziennie pracuję na ich wypłatę. Oni pracują tylko w dni powszednie. Choć nigdy nie widziałem ich o przed 8:00 i przed 14:00. Również w ciągu dnia dość rzadko bywają na swoim "miejscu pracy". Jakieś dziwne nienormowane 3/4 etatu?
No i na koniec: a w czym sklepikarz jest lepszy od benzyniarza? Albo od nauczyciela szkoły zaocznej? Albo od tramwajarza, kolejarza, ... . Nie od lekarza bo ten pełni dyżur, a to się jednak różni od codziennej pracy (pod względem obowiązków i wynagrodzenia).
Brakuje jeszcze by PiS zabronił DG w soboty, niedziele i święta kościelne!
A wała! Wtedy robię za św. Mikołaja i zarobek mam największy!